​Kreml jest otwarty na propozycję przewodniczącego Dumy Państwowej, by rozszerzyć listę towarów, które Rosja może eksportować za ruble - powiedział rzecznik prasowy Władimira Putina Dmitrij Pieskow.

Prezydent Rosji Władimir Putin w niedawnym wystąpieniu ogłosił, że jego kraj będzie domagać się od "nieprzyjaznych" państw zapłaty w rublach za dostawy gazu. Putin podjął taką decyzję w odpowiedzi na zamrożenie rosyjskiego złota i rezerw walutowych przechowywanych za granicą. Sankcje są związane z rosyjską inwazją na Ukrainę. Państwa G7 odrzuciły propozycję Putina i przekonują, że nie będą płacić rublami za surowiec.

Przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin zaproponował dzisiaj, by za ruble sprzedawać nie tylko gaz, ale także węgiel, drewno, ropę, metale, zboża i nawozy.

O propozycję tę został zapytany przez dziennikarzy rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

To jest pomysł, który oczywiście należy wypracować, biorąc pod uwagę, że są kraje, które wykazują wzajemne zainteresowanie rozliczeniami w walutach narodowych - powiedział. Według Pieskowa prestiż dolara, jako głównej waluty rezerwowej świata "upadł", a zaufanie do innych walut jest "na nie najwyższym poziomie".

To jest obszar, nad którym pracuje nasz rząd - powiedział Pieskow, podkreślając, że dążenie w tym kierunku leży w interesie Rosji.

Dziennikarze zwrócili uwagę, że decyzja Putina, by sprzedawać gaz za ruble, dotyczyła tylko tzw. krajów nieprzyjaznych, a Pieskow mówi o całym rosyjskim eksporcie.

Oczywiście, choć można to też wypracować i jeśli będzie w tej sprawie zalecenie głowy państwa, to z pewnością przyjmie to jakąś formę konkretnej propozycji - powiedział rzecznik Kremla.

"Kommiersant" podał, że rosyjscy eksporterzy zboża zwrócili się do banku centralnego o opracowanie możliwości rozliczania w rublach kontraktów eksportowych. Sankcje mocno bowiem utrudniły handel za waluty zagraniczne. Związki proszą o zapewnienie płynności w rublach zagranicznym bankom obsługującym największych nabywców zboża - chodzi głównie o kupców z Turcji, Egiptu, Iranu i Arabii Saudyjskiej.

Przedstawiciele władz Rosji i Turcji w kilku rozmowach sugerowali, że są otwarci na wzajemne rozliczanie się w lirach lub rublach. Turkom zależy zwłaszcza na turystach - przyjezdni z Rosji stanowili prawie 20 proc. zagranicznych klientów. Rosjanie z kolei przekazali, że mogą się zgodzić na to, by "zaprzyjaźnione kraje" (jak właśnie Turcja albo Chiny) płaciły za surowce energetyczne rublami, własnymi walutami lub złotem.