Unia Europejska nie zdecydowała o wprowadzeniu sankcji wobec Rosji, jedynie te sankcje zapowiedziała. A więc tylko groźby i ostrzeżenia. Szefowie dyplomacji UE nie zdobyli się nawet na decyzję o natychmiastowym zawieszeniu rozmów z Rosją o złagodzeniu zasad wizowych czy rozmów o nowym partnerstwie.

Unia jest tak ostrożna, że nie zdobyła się nawet na użycie słowa "sankcje" w końcowej deklaracji. Użyto biurokratycznego określenia "targeted measures". Polski minister mówił, że według niego chodzi o zamrożenie kont i zakaz wjazdu dla osób odpowiedzialnych za inwazję na Ukrainę.

Czy wszyscy w UE są gotowi na tego typu sankcje wobec Rosji? Raczej nie. W dokumencie wszystkie konsekwencje, które mogą spotkać Rosję, zostały zapisane w trybie warunkowym. Polsce wyraźnie nie udało się przekonać takich krajów jak Niemcy, Francja, czy Hiszpania do natychmiastowej reakcji. Reszta Europy jest czasami o pół fazy za nami - przyznał Sikorski.

I nie chodzi tu tylko - jak sugerował polski minister - o inną wrażliwość tych krajów, ale o interesy gospodarcze. Nie ma więc żadnej gwarancji, że podziały te znikną, gdy sytuacja się jeszcze bardziej zaostrzy.