Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ocenia, że sankcje nałożone przez UE na 12 kolejnych polityków i wojskowych w związku z aneksją Krymu przez Rosję są "oderwane od rzeczywistości". Rosja zastrzega sobie prawo do adekwatnej odpowiedzi - głosi oświadczenie.

Szkoda, że Rada Europejska podjęła decyzję, która jest oderwana od rzeczywistości. Sądzimy, że nadszedł czas, aby wrócić na grunt pragmatycznej współpracy służącej interesom naszych krajów. Jednak jest oczywiste, że Rosja zastrzega sobie prawo do adekwatnej odpowiedzi na podjęte działania - głosi oświadczenie rzecznika resortu Aleksandra Łukaszewicza zamieszczone na stronie internetowej.

Kolejną unijną listę 12 nazwisk uzgodniono na odbywającym się w tym tygodniu szczycie UE w Brukseli, i opublikowano w piątek. Podobnie jak poprzednio, UE nałożyła restrykcje zarówno na Rosjan, jak i krymskich separatystów. Sześć z tych osób - wicepremier Dmitrij Rogozin, doradcy prezydenta Władimira Putina i deputowani - jest już na "czarnej liście" USA.

Na wcześniejszej liście UE znalazły się nazwiska 21 osób.

W osobnym oświadczeniu rosyjskiego MSZ wyrażono nadzieję, że decyzja o wysłaniu na Ukrainę misji obserwacyjnej Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) przyczyni się do przezwyciężenia - jak to określono - "wewnętrznego ukraińskiego kryzysu". W komunikacie napisano, że rosyjska strona liczy, iż praca obserwatorów umożliwi "powstrzymanie szerzenia się nacjonalistycznego bandytyzmu, wykorzenienie ultraradykalnych tendencji" i doprowadzi do przestrzegania "społecznych, politycznych, językowych, edukacyjnych, kulturowych i religijnych praw mieszkańców wszystkich regionów Ukrainy".

Jak ocenia rosyjskie MSZ, mandat misji OBWE "odzwierciedla nowe realia polityczno-prawne i nie stosuje się do Krymu i Sewastopola, które stały się częścią Rosji".

W piątek dyplomaci poinformowali, że OBWE zgodziła się wysłać na Ukrainę na sześć miesięcy misję monitorującą, w skład której wejdzie początkowo 100 cywilnych obserwatorów.

Jak wyjaśnia postanowienie o wysłaniu misji, jej siedziba będzie znajdować się w Kijowie. Początkowo obserwatorzy będą rozmieszczeni także w dziewięciu innych miejscach, w tym w Doniecku. Krym w decyzji OBWE nie został wspomniany. Jak zauważa agencja Reutera, nie jest jasne, czy obserwatorzy w ogóle będą mogli się tam udać.

Rosja dołączyła do pozostałych 56 krajów OBWE, wyrażając zgodę na wysłanie misji. Wcześniej, przez ostatnie tygodnie kilkakrotne próby porozumienia kończyły się fiaskiem, a zachodni dyplomaci oskarżali Rosję o opóźnianie misji.

(jad)