Czy zestrzelenie samolotu nad Donbasem skłoni Europę do zdecydowanej postawy wobec Putina? Część jej przywódców chciałaby dać Rosji kolejną „ostatnią szansę”, ale opinia publiczna może żądać ostrzejszych kroków - przewiduje "Gazeta Wyborcza".

Napięcie między umiarkowaniem władzy, która głównie z powodów gospodarczych boi się pogorszenia stosunków z Moskwą, a opinią publiczną widać najwyraźniej w Holandii. Holendrzy stanowili grubo ponad połowę pasażerów strąconego boeinga, ale pierwsze komentarze premiera Marka Ruttego były nadzwyczaj powściągliwe. Szef rządu Holandii namawiał, by ze wskazywaniem winnych poczekać na wyniki międzynarodowego śledztwa. Spokojnie przyjął kondolencje od Putina.

Kiedy jednak nadeszły wieści z Ukrainy, że rebelianci utrudniają dostęp do miejsca katastrofy i zbieranie ciał, w Holandii zawrzało. Media skrytykowały Ruttego, a jego rząd ogłosił, że takie traktowanie zwłok „wywołuje wściekłość”. Rutte i brytyjski premier David Cameron uzgodnili w sobotę przez telefon, że UE musi „zweryfikować podejście do Rosji” wobec dowodów, że to prorosyjscy separatyści zestrzelili samolot.

Rosja jest zaskoczona, że Europa zgodnie przypisuje jej winę za zestrzelenie samolotu - pisze "Gazeta Wyborcza".

Więcej na ten temat w poniedziałkowym wydaniu "Gazety Wyborczej". W dzienniku także informacje o Rafała Majki.