Działania Rosji na Ukrainie sprawiają, że Polska czuje się mniej bezpiecznie - oświadczył w wywiadzie dla CNN szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Przyznał, że ostatnio wzrosła obecność wojsk USA i NATO na terenie Polski, ale Warszawa czeka na więcej.

Prowadzący, Fareed Zakaria, nawiązując do ujawnionego przez tygodnik "Wprost" nagrania ze stycznia, w którym Sikorski mówił, że stosunki polsko-amerykańskie są nic nie warte, zapytał, co Waszyngton powinien zrobić, by nadać więcej treści relacjom Polski z USA.

To nielegalne nagranie, które jest przedmiotem postępowania karnego. Ale wtedy w styczniu, kiedy była już presja Rosji na Ukrainie, mieliśmy 10 żołnierzy USA w Polsce. Teraz mamy 500 żołnierzy NATO. To postęp, ale poziom naszego zaniepokojenia rosyjskimi działaniami wzrósł, więc potrzebujemy zapewnienia, że wschodnia flanka NATO zostanie wzmocniona - powiedział Sikorski.

Dodał, iż ma nadzieje, że ważne decyzje w tej sprawie zapadną na wrześniowym szczycie NATO w Walii. Wyliczał, że Polska chce: więcej żołnierzy, więcej sprzętu, większych sił reagowania oraz stałych planów obronnych.

W wywiadzie dla CNN Sikorski ocenił, że nałożone w ubiegłym tygodniu na Rosję sankcje "zwrócą uwagę Władimira Putina" i są dowodem na to, że wbrew temu, co myślał Putin, "Zachód istnieje jako wspólnota moralna". Zdaniem Sikorskiego należy jednak oczekiwać rosyjskiej reakcji na sankcje i prób ponownego dzielenia Unii Europejskiej. Szef polskiej dyplomacji ocenił, że przygotowany przez Komisję Europejską pakiet sankcji "uczciwie rozkłada ból" tych sankcji na wszystkie kraje UE.

Rosja to ważny partner dla Polski, proporcjonalnie dwa razy ważniejszy niż dla Niemiec. Więc będą straty wszędzie - powiedział Sikorski. Ale zaznaczył, że UE nie miała innego wyjścia, bo nie może patrzeć bezczynnie, jak Rosja anektuje po raz pierwszy od II wojny światowej prowincję sąsiada - Krym - i dostarcza nowoczesnej broni separatystom na wschodzie Ukrainy.

(acz)