Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podjął decyzję o przedłużeniu o 72 godziny zawieszenia broni obowiązującego we wschodniej Ukrainie - twierdzą unijne źródła dyplomatyczne. Przedłużenie rozejmu ma umożliwić "spełnienie pewnych warunków" jak zwolnienie zakładników, w tym obserwatorów OBWE, i zaprowadzenie kontroli na ukraińsko-rosyjskiej granicy.

Poroszenko 20 czerwca ogłosił jednostronny rozejm w walkach ukraińskich sił rządowych z prorosyjskimi separatystami. Jak podała wcześniej ukraińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, miał on obowiązywać do piątku, do godziny 21 czasu polskiego.

Wiadomo również, że do poniedziałku separatyści mają oddać Ukraińcom kontrolę nad przejściami granicznymi. To jedno z żądań jakie postawiła Unia Europejska. Przywódcy wspólnoty na szczycie w Brukseli zagrozili też Rosji zaostrzeniem sankcji.

Taka postawa to zasługa prezydenta Ukrainy Petro Poroszenko. Mimo, że jego kraj nie jest w Unii, ukraiński polityk niemal "pisał" ultimatum razem z unijnymi przywódcami.

Kilka godzin wcześniej Poroszenko podpisał część handlową umowy stowarzyszeniowej. Jak podkreślają komentatorzy, prezydent Ukrainy na szczycie w Brukseli posługuje się znakomitą angielszczyzną a jego wystąpienia są bardzo emocjonalne i przez to zapadające w pamięć.

Szef Rady Europejskiej Heman Van Rompuy powiedział, że emocje są czasami bardziej przekonujące niż słowa. Jednak kiedy była taka potrzeba, Poroszenko potrafił być bardzo realistyczny i pragmatyczny, zwłaszcza kiedy podkreślał, że zawieszenie broni z separatystami nie może trwać wiecznie. Tłumaczył unijnym przywódcom, że decyzja o praktycznie jednostronnym zawieszeniu broni, politycznie kosztuje go bardzo dużo.

Prezydent Ukrainy podziękował również Polsce i Niemcom za wsparcie przy formułowaniu ultimatum. Zachował na pamiątkę dokument o zawieszeniu broni z ręcznymi dopiskami m.in. kanclerz Niemiec Angeli Merkel.