"Rosja i Stany Zjednoczone mają odmienną wizję kryzysu na Ukrainie" - przyznał po spotkaniu z sekretarzem stanu USA szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Podkreślił jednak, że rozmowy były "pożyteczne - choćby dla lepszego zrozumienia stanowisk obu stron".

Ławrow był nieustępliwy wobec referendum na Krymie, które - jak zapowiedział - na pewno się odbędzie, a Rosja zamierza zaakceptować jego wynik. Komentatorzy zauważają, iż sankcje przeciw Moskwie mogłyby zostać wprowadzone już w poniedziałek, jeśli po referendum, którego Ukraina i zachodni świat nie uznaje, Rosja dokonałaby formalnej aneksji Krymu.

Brytyjscy komentatorzy podkreślają, że Krym już jest pod kontrolą Rosji. Decydującym punktem zwrotnym, może być sam fakt przeprowadzenia referendum, które jest niezgodne z ukraińską konstytucją i międzynarodowymi normami prawnymi. Znamienite w Londynie były słowa, którymi dobitnie określono znaczenie Krymu dla Rosji. Krym jest dla Rosji ważniejszy niż Falklandy dla Wielkiej Brytanii - powiedział Sergiej Ławrow nawiązując do wojny, jaką Wielka Brytania stoczyła o maleńkie, oddalone o tysiące kilometrów od Londynu wyspy - nie szczędząc kosztów i ofiar. 

Kerry: Referendum nielegalne

Również amerykańska strona dzisiejszego spotkania w Londynie oceniła rozmowy jako "konstruktywne". Pokreślił to na konferencji prasowej sekretarz stanu John Kerry. Najwyraźniej jednak nie doprowadziły one do przełomu w kryzysie. Po sześciu godzinach tłumaczenia oficjalnych stanowisk i różnic Kerry z nieukrywanym rozczarowaniem przyznał, iż otrzymał zapewnienie, że prezydent Putin nie jest gotów do podjęcia żadnych decyzji, aż do zakończenia referendum na Krymie. Właśnie w tym, zdaniem komentatorów, tkwi największy problem. Stany Zjednoczone nie uznają przecież podstaw prawnych tego plebiscytu. Zdaniem Kerry'ego jest on niezgodny z ukraińską konstytucja i przeczy normom prawa międzynarodowego. Reakcja Waszyngtonu - jak podkreślił Kerry - będzie uzależniona od wyborów, jakich dokona Rosja.

Obserwatorzy podkreślają, że spotkanie w Londynie było ostatnia szansa na wypracowanie kompromisu, zanim na Krymie nastąpią wypadki nieodwracalne. Nic nie wskazuje na to, że szansa ta została właściwie wykorzystana.