Potępiam Wiktora Janukowycza za to, że uciekł z kraju - powiedział Aleksandr Łukaszenka. Prezydent Białorusi udzielił wywiadu ukraińskiemu programowi telewizyjnemu Szuster Live.

Ja go potępiam jako przyjaciela.(...) Prezydenci nie powinni tak postępować. Jeśli nie ma się z kim walczyć (w jednym szeregu), trzeba wziąć broń i walczyć samemu. A że zabiją Wszystkich nas czeka taki sam koniec wcześniej czy później. Ale potem nie będzie za nas wstyd przyjaciołom, krewnym i synom - powiedział Łukaszenka. Białoruski prezydent podkreślił, że głowa państwa powinna być ze swoim narodem, nawet gdyby to było bardzo trudne. Nawet jeśli jutro będą do ciebie strzelać. Cóż, taki twój los. Powinieneś złożyć samego siebie w ofierze. Ale tak? Siedzieć w rezydencji, upajać się swoją władzą, a kiedy jest trudno, uciec?  Nie uznaję tego - podkreślił. Dlatego gdy w Radzie Najwyższej odzywają się głosy, że prezydent Janukowycz uchylił się od pełnienia swoich obowiązków i uciekł, co można temu przeciwstawić? - zapytał.

Jaki on dla mnie prezydent? Weźmy jego ostatnie wystąpienie: towarzysze, drodzy państwo, jestem żywy, zdrowy i dowodzę siłami zbrojnymi. Od razu narzuca się pytanie: to gdzie jest twoja armia? - mówił Łukaszenka. Wywiad z nim zostanie pokazany w piątek wieczorem w pierwszym kanale ukraińskiej telewizji.

W niedzielę Łukaszenka zapowiedział, że Białoruś zawsze będzie po stronie Rosji. Ale jak dodał, Ukraina powinna pozostać niepodzielnym państwem i należy ją przekonać, by nie występowała z WNP. Jak twierdzi Łukaszenka, Krym jest dziś częścią Rosji, i to, czy się ten fakt uznaje, czy też nie, niczego nie zmieni. Sądzę, że sytuacja będzie się rozwijać de facto, a czy także de iure, czy Krym będzie uznawany za część Federacji Rosyjskiej - to już nieważne, Rosję uznają przecież wszyscy" - powiedział. Wyraził pogląd, że ukraińskie władze dopuściły się bardzo wielu błędów i w ten sposób "się podstawiły". "Wielu mówi, że Rosja tylko czekała na to, żeby zagarnąć czy przyłączyć Krym. Ale trzeba było się nie podstawiać - oznajmił.

W reakcji na te wypowiedzi Ukraina wezwała na konsultacje swojego ambasadora na Białorusi Mychajłę Jeżela.

(ug)