Jako główna kandydatka do zwycięstwa w turnieju na kortach im. Rolanda Garrosa w Paryżu, po odpadnięciu trzech najwyżej rozstawionych tenisistek, wskazywana jest często Rosjanka Maria Szarapowa. Statystyka przemawia jednak na korzyść Rumunki Simony Halep.

Nigdy wcześniej w liczonej od 1968 roku Open Erze nie zdarzyło w imprezie wielkoszlemowej, by żadna z trzech najwyżej rozstawionych zawodniczek nie awansowała do czwartej rundy. W pierwszych trzech etapach ze zmaganiami w Paryżu pożegnały się Amerykanka Serena Williams, Chinka Na Li i Agnieszka Radwańska.

Wielu ekspertów największe szanse daje obecnie Szarapowej, która zwyciężyła w Paryżu już dwa lata temu. Jednak dotychczas - zgodnie z analizą zamieszczoną na stronie WTA - w turniejach tej rangi, o ile nie wygrywała zawodniczka z czołowej "trójki", to najczęściej sukces świętowała tenisista grająca z numerem czwartym. W stolicy Francji występuje z nim właśnie Halep. Rumunka w trzech runda tegorocznej edycji French Open nie straciła jeszcze seta.

Jak wynika ze statystyki, turniejowe "czwórki" zwyciężały dotychczas w Wielkim Szlemie 13 razy (jedną z nich była triumfatorka tegorocznego Australian Open - Li). Zawodniczki rozstawione z numerem piątym były najlepsze pięciokrotnie, tak jak "siódemki" (z tym numerem gra w Paryżu Szarapowa).

Z najniższym numerem rozstawienia - 23. - triumfowała siedem lat temu w Wimbledonie starsza z sióstr Williams Venus. Dwukrotnie zawody tej rangi - w obu przypadkach Austrialian Open - wygrywały tenisistki nierozstawione: Chris O'Neil (1978) i Serena Williams (2007). Raz podobnej sztuki udało się dokonać posiadaczce "dzikiej karty", którą była podczas US Open 2009 Kim Clijsters. Belgijka wróciła wówczas do tenisa po prawie dwóch latach przerwy w grze (związanej m.in. z urodzeniem dziecka).

(j.)