Agnieszka Radwańska przyznała, że mogła szybciej zakończyć spotkanie 3. rundy wielkoszlemowego Australian Open. "Gram dobrze, więc nie ma się o co martwić" - oceniła tenisistka z Krakowa po awansie w 83 minuty do 1/8 finału turnieju w Melbourne.

W drugim secie miałam wcześniej piłkę meczową, więc mogłam wtedy zakończyć to spotkanie. Ale uważam, że mimo wszystko było to dobre spotkanie. Dobrze zaczęłam, grałam agresywnie. Świetnie returnowałam i serwowałam, choć robienie tego pod słońce nie jest zabawne. Mam nadzieję, że w kolejnej rundzie będę wciąż pokazywać równie dobry tenis - podkreśliła rozstawiona z numerem szóstym Radwańska. W sobotę pokonała 6:0, 7:5 grającą z numerem 30. Varvarę Lepchenko z USA.Pytana, czy zmieniła coś w swoim podaniu podczas przygotowań do sezonu, odpowiedziała: "Nie. Serwis jednak jest zawsze bardzo ważny i stale nad nim pracuję. I to dużo. Może właśnie dlatego jest z nim trochę lepiej". 

Idealna współpraca

Agnieszka Radwańska podkreśliła, że do sobotniego pojedynku była dobrze przygotowana. Jednym z elementów był trening odbioru serwisu Martiny Navratilovej, która - tak jak Lepchenko - jest leworęczna. Dziennikarze zastanawiali się, czy kontakt ze słynną Amerykanką czeskiego pochodzenia - która od tego sezonu jest jej konsultantką - podczas Australian Open nie jest utrudniony ze względu na liczne obowiązki 18-krotnej triumfatorki Wielkiego Szlema w singlu. Ma ona wiele zadań, ale jesteśmy w stanie to wszystko zaplanować tak, by było korzystnie dla nas obu. Oczywiście, ona komentuje w Melbourne mecze dla telewizji, ale zawsze jest na moich treningach i meczach. To łatwe do pogodzenia. Udaje nam się to każdego dnia bardzo dobrze - zaznaczyła Polka.Tuż po spotkaniu z uśmiechem stwierdziła, że nie może zdradzić, jakiej rady udzieliła jej wcześniej Navratilova.

Na tym poziomie bardzo ważne są tak naprawdę detale. Każdy może grać świetnie w tenisa, ale jeśli chcesz zwyciężyć w imprezie wielkoszlemowej, to musisz naprawdę wszystko robić odpowiednio. Nad tym właśnie pracujemy z Martiną, skupiamy się na najistotniejszych rzeczach i rozmawiamy o nich - na i poza kortem. Chcemy wiedzieć wszystko o tym, czego potrzeba, by wygrać te siedem spotkań z rzędu. Mam teraz świetny sztab szkoleniowy. Nikogo mi nie brakuje i wszystko działa dobrze. Mam nadzieję, że tak zostanie na dłużej. Wszystko omawiamy razem. Nie ma tak, że jedna osoba mówi coś, a druga ma kompletnie inną opinię - podsumowała. Krakowianka ostrożnie podeszła do sformułowania, że w obecnej formie musi mieć wrażenie, że może pokonać każdą rywalkę. Mam nadzieję, że ta będzie, ale każdy mecz jest inną historią, tak jak każda przeciwniczka. Nigdy nie wiadomo, w jakiej będzie dyspozycji - zastrzegła.

Teraz siostra Williams

W 1/8 finału Polka zmierzy się w poniedziałek z rozstawioną z numerem 18. Venus Williams. Z 34-letnią Amerykanką rywalizowała dotychczas dziewięć razy. Zwyciężyła w czterech z tych konfrontacji, w tym w trzech ostatnich.
Ostatni nasz pojedynek to ubiegłoroczny finał turnieju WTA w Montrealu. Granie przeciwko Venus to zawsze wielkie wyzwanie. Uważam, że wciąż pokazuje świetny tenis, nawet jeśli jest już trochę starsza. Wciąż jest w formie i gra na wysokim poziomie. Sądzę, że czeka nas kolejne dobre spotkanie - zaznaczyła Polka. Przyznała też, że z dużym zainteresowaniem podczas turniejów wielkoszlemowych śledzi wyniki innych tenisistów. Z singlistów lubię oglądać każdego po trochę, dlatego często zmieniam kanały. Byłam rozczarowana, że wczoraj odpadł Szwajcar Roger Federer. Chyba nie miał swojego dnia - oceniła.