Iga Świątek wygrała finał French Open. Pokonała Sofię Kenin 6:4, 6:1. Polka została pierwszą w historii osobą z Polski z tytułem wielkoszlemowym w singlu. Iga Świątek w drodze po tytuł w wielkoszlemowym turnieju French Open nie straciła seta. W siedmiu meczach w tegorocznej edycji zmagań na kortach im. Rolanda Garrosa straciła łącznie zaledwie 28 gemów.

Świątek przed meczem mówiła, że chce podejść do finału jak do po prostu kolejnego meczu, bez myślenia o jego stawce. Początkowo w pełni realizowała ten zamiar. Jej siłą było podanie, do którego dołożyła dość spokojną i pewną grę w wymianach. Kenin, która grała z bandażem na lewym udzie, nie miała wtedy wiele do powiedzenia. Po ośmiu minutach Polka prowadziła 3:0. Wówczas jednak urodzona w Moskwie Amerykanka zabrała się za odrabianie strat, a u podopiecznej trenera Piotra Sierzputowskiego pojawiły się nerwy i błędy.

21-letnia zawodniczka z USA pokazała próbkę umiejętności, grając wszechstronnie i doprowadzając do remisu 3:3. Nastolatka w tej części spotkania straciła atut w postaci pierwszego podania, wychodziły jej za to skróty. Po małej rywalizacji na takie uderzenia i autowym zagraniu Kenin Polka zapisała gema na swoim koncie, a następnie po walce popisała się przełamaniem, wykorzystując trzeciego "break pointa".

Pierwszej piłki setowej - przy stanie 5:3 - jeszcze nie wykorzystała. Nie zdekoncentrowało jej jednak ani to, ani przegranie własnego gema serwisowego. Bardziej doświadczona rywalka, która może się pochwalić triumfem w tegorocznym Australian Open, dobrze wówczas returnowała. W 10. gemie jednak znów sama miała kłopoty z utrzymaniem własnego podania. W ostatniej akcji tej odsłony po raz kolejny posłała piłkę poza pole gry.


Polka drugą partię rozpoczęła co prawda nie najlepiej, bo od straty podania, ale nie pozwoliła bardziej doświadczonej i utytułowanej rywalce się rozpędzić. Gdy objęła prowadzenie 2:1, Kenin poprosiła o przerwę medyczną i opuściła na chwilę kort. Świątek spokojnie czekała na jej powrót, a po wznowieniu gry nie oddała Amerykance już ani jednego gema, zdobywając punkty seriami. Tenisistka z USA aż cztery z sześciu wcześniejszych swoich pojedynków rozstrzygnęła w trzech setach, ale w sobotę za sprawą kłopotów zdrowotnych była daleka od tego, aby do niego doprowadzić.

Świątek na koniec posłała kończący forhend, który jest jej popisowym uderzeniem. Następnie zasłoniła usta, jakby nie dowierzając własnemu szczęściu i przykucnęła z wrażenia. Po chwili zaś ruszyła na trybuny, by uściskać członków swojego sztabu szkoleniowego oraz ojca Tomasza i siostrę Agatę, którzy dotarli do Paryża na finał.

Z rąk Francuzki Mary Pierce, zwyciężczyni tej imprezy z 2000 roku, Polka odebrała trofeum, a następnie wysłuchała hymnu.

"To szaleństwo. Nie wiem, co się dzieje"

Iga Świątek początkowo nie wiedziała, jak opisać swoją radość po triumfie w wielkoszlemowym French Open. To szaleństwo. Nie wiem, co się dzieje - przyznała szczęśliwa 19-latka.

Jestem bardzo szczęśliwa. Cieszę się, że wreszcie moja rodzina tu jest ze mną - mówiła Świątek po wygranym finale paryskiej imprezy.

Ojciec Tomasz i starsza siostra Agata dotarli do Francji na decydujący mecz i obejrzeli go z boksu zawodniczki z Raszyna.


Starałam się dziś grać przede wszystkim agresywnie. Tak jak w pierwszej rundzie. Jednak bardzo się stresowałam, stąd w pewnym momencie było ciężko, ale udało mi się wrócić do dobrej gry - podsumowała.

Świątek żartobliwie przeprosiła, mówiąc, że nie ma zbyt dużej praktyki w przemówieniach po triumfie w turnieju.

Mój poprzedni wygrałam chyba ze trzy lata temu i nie za bardzo wiem, co powiedzieć - zaznaczyła z uśmiechem.

Potem jednak nie miała problemu ze znalezieniem słów. Podziękowała wszystkim osobom, które przyczyniły się do tego, że paryska impreza - mimo pandemii koronawirusa - odbyła się w tym sezonie.

To szaleństwo. Co roku oglądałam, jak Rafa Nadal podnosił tu trofeum, a teraz sama to robię - podkreśliła zawodniczka z Raszyna, która od dawna wymienia słynnego Hiszpana jako swojego ulubionego tenisistę.

Podziękowała też swojemu sztabowi szkoleniowemu oraz ojcu, byłemu wioślarzowi za to, że nauczył ją, jak być profesjonalnym sportowcem.

Przypomniała również, że jest kolejną w ostatnich latach młodą zawodniczką, która zdobyła wielkoszlemowy tytuł, pokonując wyżej notowaną rywalkę.

Finał Świątek-Kenin w statystykach

Iga Świątek potrzebowała 84 minut, by odnieść zwycięstwo w finale wielkoszlemowego French Open z Sofią Kenin. Polska tenisistka posłała 25 uderzeń wygrywające, przy zaledwie 10 po stronie Amerykanki.

Nastolatka z Raszyna miała też mniej niewymuszonych błędów (17-23). Miała też lepszą skuteczność w akcjach zarówno po pierwszym, jak i drugim podaniu oraz w grze przy siatce. Kenin miała jedynie większą efektywność w wykorzystaniu "break pointów", ale zapisała ich na swoim koncie tylko trzy, a Polka sześć.

Świątek nie straciła ani seta podczas French Open

Siedem meczów, 14 setów, 112 gemów - tak w skrócie wyglądała droga Igi Świątek po tytuł w wielkoszlemowym turnieju French Open w Paryżu. 19-letnia tenisistka według oficjalnych statystyk w singlowych zmaganiach spędziła na korcie osiem godzin i 24 minuty.

Świątek w imponującym stylu przeszła kolejne rundy, nie tracąc w imprezie ani jednego seta. Nie grała nawet żadnego tie-breaka, a w jednej partii oddała rywalce maksymalnie cztery gemy. Łącznie oddała siedmiu przeciwniczkom zaledwie 28 gemów.

Uwagę całego tenisowego świata skupiła na sobie, gdy w 1/8 finału pokonała główną faworytkę, najwyżej rozstawioną Rumunkę Simonę Halep. Inną rozstawioną zawodniczką, z którą wygrała, była w pierwszej rundzie Czeszka Marketa Vondrousova, grająca z "15" ubiegłoroczna finalistka.

Droga Igi Świątek do triumfu we French Open 2020:

1. runda
Świątek - Marketa Vondrousova (Czechy, 15) 6:1, 6:2

2. runda
Świątek - Su-Wei Hsieh (Tajwan) 6:1, 6:4

3. runda
Świątek - Eugenie Bouchard (Kanada) 6:3, 6:2

1/8 finału
Świątek - Simona Halep (Rumunia, 1) 6:1, 6:2

ćwierćfinał
Świątek - Martina Trevisan (Włochy) 6:3, 6:1

półfinał
Świątek - Nadia Podorska (Argentyna) 6:2, 6:1

finał
Świątek - Sofia Kenin (USA, 4) 6:4, 6:1

Świątek przechodzi do historii

Dotychczas najlepszym wynikiem Świątek w Wielkim Szlemie była 1/8 finału. Udało jej się dotrzeć do niej w poprzedniej edycji French Open i na początku tego sezonu w Australian Open. Teraz dołączyła do Jadwigi Jędrzejowskiej i Agnieszki Radwańskiej w gronie jedynych osób z Polski, które dotarły do finału turnieju tej rangi w singlu. Żadna z jej poprzedniczek nie sięgnęła po tytuł.

Nastolatka z Raszyna poszła teraz w ślady Jędrzejowskiej, która wystąpiła w decydującym meczu paryskiej imprezy w 1939 roku. W tej samej edycji triumfowała w deblu. Poza tym słynna przed laty zawodniczka wystąpiła dwa razy w pojedynku o tytuł w 1937 roku - w Wimbledonie i w US Open. Radwańska osiem lat temu przegrała decydujący mecz Wimbledonu. Podopieczna trenera Piotra Sierzputowskiego tym razem nie powtórzy wyczynu Jędrzejowskiej - w piątek odpadła w półfinale gry podwójnej.

Świątek dostanie pokaźny czek

W dwóch ostatnich spotkaniach w singlu 54. w rankingu WTA Świątek była faworytką - mierzyła się z kwalifikantkami. Teraz presja spoczywała na rozstawionej z "czwórką" Kenin, która ma w dorobku jeden tytuł wielkoszlemowy. 21-letnia Amerykanka wywalczyła go na początku sezonu w Melbourne. Nad Polką miałą przewagę doświadczenia i większych sukcesów, ale to tenisistka z Raszyna wygrała ich juniorski pojedynek w trzeciej rundzie French Open 2016. Jako seniorki zmierzyły się teraz po raz pierwszy.

Tenisistka z Raszyna za sprawą życiowego sukcesu osiągniętego w Paryżu zaliczy spory awans na światowej liście i otrzyma czek na pokaźną sumę. W poniedziałek po raz pierwszy znajdzie się w czołowej "30" rankingu. Po awansie do finału w wirtualnym notowaniu jest na 24. miejscu. Triumf oznacza przesunięcie się na 17. lokatę. Dotarcie do decydującego meczu w singlu zapewniło jej czek na 850,5 tys. euro. Wywalczenie tytułu daje premię w wysokości 1,6 mln. Dotychczas zarobiła na korcie 1,1 mln USD.

W finale French Open z Polaków wystąpili też: w deblu Wojciech Fibak (1977), a w mikście Klaudia Jans-Ignacik (2012) i Marcin Matkowski (2015). Żadne z nich nie wygrało.

Opracowanie: