Adam Małysz podczas niedzielnego konkursu w norweskim Vikersund ustanowił nowy rekord Polski w długości skoku (230,5 metra). Polak stanął na najniższym stopniu podium. "W pierwszej serii leciałem dosyć wysoko, ale później mnie rozchwiało i wytraciłem szybkość. Kiedy w ostatnim skoku zobaczyłem linię oznaczającą 225. metr to pomyślałem sobie: kurcze blade, muszę tam dolecieć, żeby ją przeskoczyć i udało się" - mówił szczęśliwy Małysz.

Skocznia mamucia jest specyficzna. Mistrzostwa świata będą rozgrywane na innych obiektach. Widzieliśmy, że z czołówki tylko Gregor Schlierenzauer naprawdę błyszczał, bo złapał ostatnio bardzo wysoką formę. Na takich obiektach zawsze świetnie skaczą ci typowi lotnicy. Chwała Bogu, że udało mi się również tu fajnie polatać i pobić rekord Polski. Taki daleki lot to niesamowita przyjemność i ogromna radość - dodał reprezentant Polski.

Podium to podium, ale cieszy mnie ono tym bardziej, że osiągnąłem je na skoczni mamuciej, bo nigdy nie byłem typowym lotnikiem - przyznał skoczek. Przy okazji Polak awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

W niedzielę zwyciężył Gregor Schlierenzauer (227 i 237,5 metra), który wyprzedził reprezentanta gospodarzy Johana Remena Evensena (230,5 i 226 metrów).

Podczas sobotniego konkursu pierwsze miejsce zajęli ex aequo Gregor Schlierenzauer (243 i 232 metry) i Johan Remen Evensen (240 i 234,5 metra). Adam Małysz był piąty.

Konkursy w Vikersund były ostatnim sprawdzianem przed mistrzostwami świata w Oslo. 25 lutego odbędą się kwalifikacje na skoczni normalnej (HS-106), a dzień później zawodnicy powalczą o pierwszy komplet medali.