Rada Bezpieczeństwa ONZ opowiedziała się za nałożeniem sankcji na libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego za krwawą rozprawę z uczestnikami pokojowych protestów. Rezolucję poparli jednomyślnie wszyscy członkowie Rady. Ponowili też żądanie natychmiastowego zaprzestania ataków na ludność cywilną.

Sankcje obejmują embargo na sprzedaż reżimowi libijskiemu broni, zamrożenie zagranicznych aktywów i restrykcje w podróżach Kadafiego, jego czterech synów, córki i innych członków rodziny. Ograniczenia dotknęły też czołowych przedstawicieli sił zbrojnych i wywiadu oskarżonych o udział w rozlewie krwi.

Negocjacje w Radzie Bezpieczeństwa toczyły się za zamkniętymi drzwiami przez cały dzień. Rada zdołała ostatecznie dojść także do porozumienia o skierowaniu do Międzynarodowego Trybunału Karnego sprawy ataków z użyciem broni na ludność cywilną z polecenia reżimu oraz zbadanie czy w Libii doszło do zbrodni przeciwko ludzkości.

Rada Bezpieczeństwa wyraziła "ubolewanie z powodu rażącego, systematycznego łamania praw człowieka, w tym pokojowych manifestacji". Zademonstrowała też niepokój z powodu śmierci cywilów "odrzucając jednoznacznie podżeganie przez najwyższe władze do wrogości i aktów przemocy wobec ludności cywilnej".

Według Rady, "szerzące się, ciągłe ataki na ludność cywilną mogą być równoznaczne ze zbrodnią przeciwko ludzkości".

Rezolucja wzywa władze w Trypolisie do zezwolenia na humanitarne dostawy z zagranicy oraz na przybycie inspektorów nadzorujących przestrzeganie praw człowieka. Rada zaapelowała też o ochronę przebywających w tym kraju cudzoziemców.

Stały przedstawiciel Wielkiej Brytanii przy ONZ Mark Lyall Grant nazwał postanowienia Rady "mocnym sygnałem determinacji międzynarodowej społeczności poparcia dla Libijczyków i ich wysiłków w celu decydowania o ich własnej przyszłości".

Zdaniem stałego przedstawiciela Stanów Zjednoczonych przy ONZ Susan Rice, Rada chciała nałożyć ostre sankcje przeciw zatwardziałemu libijskiemu przywództwu. Jest to wyraźne ostrzeżenie dla libijskiego rządu, że musi powstrzymać zabijanie - podkreśliła Rice. Jak dodała, ci którzy popełnili zbrodnie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.

Protesty antyrządowe wybuchły w Libii 15 lutego i rozprzestrzeniły się na obszary niemal całej wschodniej połowy kraju. Kadafi i jego zwolennicy wciąż jednak kontrolują stolicę, Trypolis, grożąc wojną domową. Według dochodzących z Libii doniesień, siły rządowe strzelają na oślep do demonstrujących pokojowo ludzi. Mogło tam zginać już ponad tysiąc osób.