Gdy kilka dni temu między Warszawą Wschodnią a Centralną szyny kolejowe pękły aż w trzech miejscach, usłyszeliśmy, że doszło do tego z powodu spadku temperatury do 6 st. C. Niestety, wiele wskazuje na to, że kolejarze nie są w stanie odpowiednio przygotować się do pędzącej do nas zimy, która została już okrzyknięta mianem zimy tysiąclecia.

Po ostatniej zimie, która na kilkanaście dni całkowicie unieruchomiła polskie koleje, zostało wymienionych niecałe 100 kilometrów, tj. o połowę mniej niż dwa lata temu i aż pięć razy mniej niż w 2005 r. PKP PLK powinny wydawać na te remonty nawet 8 mld zł rocznie, a wydają ledwie 2 mld zł. Dlatego co roku na części torów pociągi zmniejszają prędkość nawet o 30 km/h choć już teraz średnia prędkość pociągu w Polsce to zaledwie 80 km/h.

Kolejarze mają niesłychane problemy z wadliwymi szynami z lat 80., a drewniane podkłady na 1/3 kolejowej sieci już dawno powinny być wymienione. Nawet nie jesteśmy w stanie ratować tego, co mamy, a przecież dzisiaj Zachód buduje nowe linie kolejowe, bijąc kolejne rekordy prędkości - mówi ekspert kolejowy Adrian Furgalski.

Jeśli prognozy o srogiej zimie się sprawdzą, podróżujących koleją czekają niezapomniane, niemile wrażenia.