Cezary Grabarczyk w grudniu chciał podać się do dymisji, ale jej nie przyjąłem - tak Donald Tusk bronił w Sejmie swojego ministra infrastruktury. Sam Grabarczyk stwierdził podczas debaty nad wnioskiem o wotum nieufności wobec siebie, że "zawiodła kolej i on także nie spełnił oczekiwań". Sejmowe głosowanie w tej sprawie - w środę.

Na początku debaty głos zabrał Wiesław Szczepański z SLD, które złożyło wniosek o wotum nieufności, i przedstawił długą listę grzechów i zaniedbań ministra. Mówił m.in. o nierealizowanym rządowym planie budowy dróg i chaosie, który zapanował na kolei w związku z wprowadzeniem nowego rocznego rozkładu jazdy. To, co zaoferowało PKP Intercity pasażerom wracającym do domu (ze świąt bądź sylwestra) , to nie była komedia Barei, ale sceny z filmu "Droga przez mękę". Sceny na dworcach kolejowych przypominały bardziej powrót uchodźców - mówił Szczepański.

Inny poseł z klubu SLD Zbigniew Matuszczak przypomniał z kolei, że to już kolejna debata nad wotum nieufności dla Cezarego Grabarczyka - poprzedni wniosek głosowano latem 2009 roku. Czy coś się zmieniło od lipca 2009 roku oraz czy i jakie wnioski pan minister Grabarczyk z ostrzeżenia, jakim był ówczesny wniosek o wotum nieufności, wyciągnął? Przykład tegorocznej zimy pokazuje nam dobitnie, że żadnych - mówił poseł.

Podkreślał, że Polskie Koleje Państwowe to obecnie "konglomerat spółek i spółeczek", które nie są w stanie porozumieć się w najprostszych sprawach. Trudno się dziwić, że część pasażerów odczytuje skrót (...) PKP jako polska katastrofa przewozowa - ironizował.

Grabarczyk: Kolej zawiodła, ja także

Kolej zawiodła i ja także, jako nadzorujący ten rodzaj transportu, nie spełniłem oczekiwań - tak na zarzuty opozycji odpowiadał w Sejmie sam Cezary Grabarczyk.

Dodał, że prawdopodobnie nie byłoby tego wniosku (o wotum nieufności), gdyby nie dramat pasażerów, którzy przeżywali horror przy wdrażaniu rozkładu.

Minister podkreślał też, że za zaniedbania na kolei winę ponosi kilka rządów. Od 1989 roku kolejne rządy nie poświęcały wystarczająco dużo uwagi infrastrukturze - twierdził, dodając, że kolejne rządy pracują "w sztafecie" i po kolei odpowiadają za stan polskiej infrastruktury.

Przyznał natomiast, że opinii publicznej i pasażerom należą się wyjaśnienia, dlaczego kolej ponownie zawiodła w pierwszych dniach tego roku. Podczas fali powrotów ze świąteczno-sylwestrowych wyjazdów w pociągach panował tłok, do niektórych składów pasażerowie wsiadali przez okna. Kolej znowu zawiodła, tym razem była bezsilna, bo stan taboru nie pozwalał na to, żeby sprostać wyzwaniom. Na torach były wszystkie sprawne i zdolne do wykorzystania wagony - przekonywał.

Grabarczyk: Musimy wzmocnić regulatora kolejowego

Grabarczyk stwierdził również, że prezes Urzędu Transportu Kolejowego musi mieć większe kompetencje, porównywalne z uprawnieniami prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. On musi mieć zdolność władczego oddziaływania na rynek usług kolejowych - mówił szef resortu infrastruktury.

Zapowiedział, że projekt, który wyposaży regulatora w odpowiednie kompetencje, trafi do Sejmu jeszcze w styczniu. To będzie rzecznik praw pasażerów na polskich torach. On będzie działał w interesie klientów kolei, bo taka jest rola regulatora w gospodarce rynkowej - przekonywał Grabarczyk.

Tusk: Zarzuty pod adresem Grabarczyka dramatycznie bezzasadne

Grabarczyka bronił Donald Tusk. Pan minister wtedy, kiedy doszło do tego zamieszania na kolei, do tej dezorganizacji, oddał się do dyspozycji i miał ze sobą rezygnację, której nie przyjąłem. Więc ten postulat - nazwijmy to - honorowy został wypełniony przez pana ministra - mówił premier.

Przekonywał też, że rząd chciałby potraktować sytuację na kolei jako zadanie priorytetowe. Nie jest zadaniem mojego rządu i ministra Grabarczyka tłumaczenie historii, tych zaszłości, które zaważyły na fatalnej kondycji PKP dzisiaj w Polsce. Czujemy swoją część odpowiedzialności i nie zamierzamy o tym dyskutować. My także ponosimy odpowiedzialność, że PKP jest dzisiaj w takim stanie, w jakim dzisiaj jest (...) Zdajemy sobie sprawę z tego, że ostatnie tygodnie wystawiają bardzo złe świadectwo organizacji pracy na kolei - przyznał szef rządu. Równocześnie zastrzegł jednak, że zła sytuacja na kolei to nie kwestia wyłącznie ostatnich lat: Mam dużo doświadczeń kolejowych sprzed tej jesieni, sprzed 5, 10, 15 lat. I dobrze wiem, że komfortem jazdy na kolejach państwowych nie możemy się pochwalić ani dziś, ani wczoraj, ani wiele lat temu.

Tusk zapowiedział, że chce dać chociaż kilkanaście tygodni szansy nowym rządzącym kolejami państwowymi. Zdaję sobie sprawę, że te decyzje personalne zostały podjęte zbyt późno, ale lepiej późno, niż wcale - stwierdził.

Podkreślał też, że w 2010 roku jego rząd wydał na budowę dróg i autostrad więcej, niż poprzednie rządy w latach 1995-2007. W roku 2010 mimo drastycznego kryzysu finansowego, który wszędzie w Europie każe ludziom obcinać wydatki, także na infrastrukturę, nasz rząd wydaje na drogi i autostrady 20 mld złotych. To znaczy tyle, ile przez całe rządy PiS-u, kiedy o kryzysie nikt nawet nie śnił - ani w Europie, ani na świecie - mówił premier.

Broniąc swojego ministra, Tusk dodał, że zarzuty stawiane Cezaremu Grabarczykowi przez SLD są "dramatycznie bezzasadne".

Tusk do opozycji: Komplikowaliście procedury inwestycji

Zobacz również:

Zwracając się do opozycji, Tusk stwierdził, że trzeba było radykalnie uprościć procedury, które wy przez lata komplikowaliście, by inwestycje drogowe mogły ruszyć. Przytoczył liczby: Mimo kryzysu, tych podpisanych umów na budowę autostrad i dróg ekspresowych (za kadencji obecnego rządu) było na 1468 km, przy osiągnięciach ministra Polaczka za rządów PiS - 293 km, i za czasów SLD-UP - 612 km. Dodał, że jego rząd oddał do użytku 1048 km autostrad, dróg ekspresowych i dużych przebudów dróg, natomiast za rządów PiS było to 313 km, a za rządów SLD - 360 km.

Jesteście ostatnimi, którzy mogliby się wyżywać na ministrze Grabarczyku albo domagać się jego dymisji z tytułu dróg i autostrad - podsumował Tusk, zwracając się do opozycji.

Skomentował również prezent od posła Wiesława Szczepańskiego, który podarował mu krawat - gadżet od szybkich chińskich kolei. W odpowiedzi szef rządu stwierdził: Jest to niestety prezent od ministerstwa tajwańskich kolei wysokich prędkości (...) Nawet w złośliwościach trzeba starać się być perfekcyjnym. Tusk zapowiedział też, że prezent zwróci.

Głosowanie nad wotum nieufności w środę

Na środę zaplanowano sejmowe głosowanie nad wotum nieufności wobec Cezarego Grabarczyka. Za ustąpieniem ministra głosować będą SLD i PiS, przeciwko - Platforma Obywatelska i PSL.

Przewodniczący klubu PSL Stanisław Żelichowski podkreślił podczas debaty, że to posłowie stworzyli system, w którym wszystkie spółki kolejowe funkcjonują jako oddzielne księstwa, i wszyscy posłowie - bez względu na to, jak głosowali - są odpowiedzialni za decyzję, która została podjęta. Czy dziś można ministra Grabarczyka zwolnić za to, że myśmy swego czasu podjęli niewłaściwą decyzję, czy nie łatwiej uderzyć się nie zawsze w swoje piersi, tylko w cudze piersi. Każdy z nas musi sobie sam odpowiedzieć. Mój klub nie uważa, że to jest tylko i wyłącznie (...) wina pana ministra Grabarczyka - mówił Żelichowski.

Zwrócił się jednak do Grabarczyka z pytaniem, dlaczego tak długo zwlekał z podjęciem decyzji personalnych w spółkach kolejowych: Czy to był sabotaż, czy zwykłe ludzkie nieudolne działanie?.

Graś o podróży pociągiem Intercity: Toalety nie były w standardzie Intercity

Obecność premiera na debacie zapowiadał wcześniej rzecznik rządu Paweł Graś. Podkreślał wówczas, że jest tradycją, iż premier - wtedy gdy atakowany jest minister jego rządu - stoi z nim "ramię w ramię" i go broni. Przyznał jednak, że kiedy w listopadzie towarzyszył Tuskowi w podróży pociągiem Intercity, stan toalet odbiegał od standardu Intercity, a tłoku wprawdzie udało się uniknąć, ale nie był to sylwester...

Ostatnio koleją zdarzyło mi się jechać z panem premierem w listopadzie do Krakowa. Pociąg przybył minutę przed planowanym terminem. Pomimo że był to pociąg Intercity... powiem delikatnie: toalety ciągle jeszcze w standardzie Intercity nie były. Nie trzeba było wskakiwać przez okno, ale nie był to sylwester - mówił Graś.