"Nigdy się tak nie zmęczyłam, chciałam zrobić wszystko, ale nie udało się - przegrałam. Chyba wyjadę z Norwegii bez złotego medalu" - powiedziała zaraz po biegu na antenie TVP Justyna Kowalczyk. Nasza mistrzyni miała łzy w oczach. Polka zajęła drugie miejsce w biegu na 10 kilometrów techniką klasyczną.

Na pierwszym odcinku chciałam jak najwięcej nadrobić. Wszystko szło po mojej myśli do momentu aż Bjoergen nie zrównała się z Longą. Wówczas zaczęły pracować razem, a ja odrobinę opadłam z sił - skomentowała Kowalczyk.

To był mój najlepszy bieg w tym sezonie, a najbardziej waleczny chyba w życiu. W pewnym momencie pomyślałam, albo wygram, albo pogotowie po mnie przyjedzie. Przykro mi, że nie byłam pierwsza, jednak drugie srebro tutaj jest dla mnie wielkim sukcesem. Biegi narciarskie to jeden wielki ból, a dziś nie czułam go tylko przez pierwszy kilometr. Ostatniego za to nie pamiętam. Wiem, że upadłam na mecie i ktoś mnie przykrył kocem, ale nie wiem jak wstałam- powiedziała zawodniczka AZS AWF Katowice.

Wiedziałam, że to będzie ciężki bieg. Kowalczyk miała na początku sporą przewagę. Przed ostatnim podbiegiem traciłam już tylko dwie sekundy. Wtedy pomyślałam sobie, że wszystko jest możliwe, że jeszcze mogę wygrać. Po minięciu mety byłam bardzo zmęczona, dałam z siebie wszystko. Longa bardzo mi pomogła. To dla mnie wspaniałe mistrzostwa - przyznała Marit Bjoergen, dla której jest to trzeci złoty medal na tej imprezie.

Piątego marca Kowalczyk stanie przed ostatnią szansą zdobycia złotego medalu na mistrzostwach świata w Oslo. Zawodniczki rywalizować będą w biegu na 30 kilometrów. Polka to mistrzyni olimpijska na tym dystansie.