Narciarskie mistrzostwa świata w Oslo dostarczą dzisiaj polskim kibicom sporo emocji. O 11.30 na trasę biegu łączonego na 15 km ruszy Justyna Kowalczyk, a o 15 do walki o medale na skoczni K-95 przystąpią Adam Małysz i Kamil Stoch.

Dla Kowalczyk będzie to drugi start w tych mistrzostwach. W czwartek w sprincie techniką dowolną zajęła piąte miejsce. W biegu łączonym (7,5 km techniką klasyczną plus 7,5 km techniką dowolną) szanse na medal ma znacznie większe. Polka to aktualna mistrzyni świata na tym dystansie specjalności. Przed dwoma laty w Libercu wyprzedziła Norweżkę Kristin Steirę i Finkę Aino-Kaisę Saarinen.

Taktyka narciarki z Kasiny Wielkiej na sobotnie zmagania jest bardzo prosta. Będzie uciekać - powiedział trener Aleksander Wierietielny. Pierwszą część dystansu zawodniczki pokonają techniką klasyczną, która jest mocną stroną naszej zawodniczki.

Na tym odcinku będzie musiała zmęczyć specjalizujące się w kroku łyżwowym rywalki.

W skokach narciarskich tytułu mistrzowskiego będzie bronił Wolfgang Loitzl. Austriak nie jest zaliczany grona faworytów. W tym sezonie w zawodach Pucharu Świata tylko raz stał na podium. Znacznie więcej do powiedzenia powinni mieć ci, którzy w Libercu zajęli kolejne lokaty - Austriak Gregor Schlierenzauer i Szwajcar Simon Ammann oraz czwarty w Czechach Kamil Stoch.

Zdaniem Adama Małysza 23-letni zakopiańczyk może być czarnym koniem tych mistrzostw. Najlepszy polski skoczek ma świadomość, że sam ma ogromne szanse na krążek, jednak presja zupełnie mu nie przeszkadza. Małysz stwierdził , że faworytem bywał już na tyle często, że nauczył się tym nie stresować.

Podopieczny Hannu Lepistoe trzykrotnie - w 2001, 2003 i 2007 roku - stawał na podium zawodów mistrzostw świata na średniej skoczni, za każdym razem na jego najwyższym stopniu.