Końcówka badań technicznych, krótki odpoczynek i upragniony start. Tak wyglądał pierwszy rajdowy dzień Italian Baja 2011. O 16.00 na trasę wyruszyły quady, a chwilę po nich walkę na 7. kilometrowym prologu rozpoczęły samochody.

Na trasę, jako pierwszy z RMF Caroline Team, z numerem 101 wystartował Łukasz Łaskawiec. Organizatorzy wycięli nam kawałek trasy. Skrócili ją gdyż miejscami jest dużo wody. Błota także było sporo. Prolog był bardzo krótki. Nie zdążyłem się nawet dobrze rozgrzać a już był koniec odcinka. Dzisiejszy występ oceniam dobrze. Nigdy nie staram się gonić na prologu - tłumaczył na mecie Łoker, który zakończył piątkowy wyścig na 4. miejscu.

Słowa Mistrza Europy potwierdza Albert Gryszczuk. Dzisiaj zmęczyć się nie było można. Przetestować samochodu też nie. Trzeba to przejechać i taka był taktyka. Było kilka aut, które nie przejechały tego odcinka. My zrobiliśmy swoje - mówił kierowca załogi z numerem 221, która została sklasyfikowana na 7 pozycji. Prolog nie jest wykładnią tego co będzie działo się na rajdzie. Jest za krótki. To jest 7 kilometrów w odniesieniu do kilkuset w całych zawodach. Jeżeli wszystkie trasy na odcinkach będą tak śliskie, tak błotniste i tak mokre jak na prologu to będzie na pewno ciekawie. Głównym zadaniem wszystkich załóg będzie wtedy utrzymać się na trasie, nie urwać koła, nie znaleźć się na dachu a nie przejechać trasę jak najszybciej - ocenia Rafał Marton.

Italian Baja to także debiut Michał Krawczyka w roli pilota Rafała Płuciennika. Co-driver RMF Caroline Team bardzo chwalił swojego kierowcę po pierwszych rajdowych kilometrach. Złoty kierowca. Słucha wszystkiego co mu powiem. Nawet zwolnił jak mu powiedziałem co nie często się zdarza - opowiadał na gorąco zadowolony pilot.

W sobotę start do pierwszego etapu, który będzie składał się z dwóch odcinków o łącznej długości 200 kilometrów.