Minął tydzień walki na trasie wyścigu terenowego Drezno-Wrocław 2010. Zawodnicy mają za sobą ponad tysiąc kilometrów odcinków specjalnych. Do mety pozostało już niewiele. Dziś ostatni etap off-roadowego maratonu.

Pierwszy piątkowy etap miał 60 kilometrów. Był bardzo szybki, piaszczysty. Nie obyło się bez przepraw wodnych. Jedna mniej wymagająca, dwie bardziej wymagające. W tej drugiej mieliśmy trochę szczęścia. Padła nam wyciągarka i z wody wyszarpała nas ciężarówka. Poziom wody był taki, że miałem ją do szyi. Odcinek powrotny do tego etapu został odwołany z powodu ugrzęźnięcia dużej ilości aut na jednej z przepraw - opowiadał o przygodach na trasie Przemysław Niemyski, kierowca RMF Caroline Team.

Etap drugi - też sympatyczny - 40 kilometrów po torowisku. Po prostu taka tarka, jak byśmy byli u praczki. Niesamowicie szybko jechaliśmy. Do tej pory czujemy jakby się nam odrywały wszystkie wnętrzności. Myślę, że wyprzedziliśmy dziś około 60 załóg a nas nikt nie wyprzedził. Nie wiem jak to się dzieje, ale … Auto wytrzymało, jedynie tłumik zakończył swój żywot. Do sobotniego etapu na pewno wystartujemy pełni sił - podsumował dzień pełen atrakcji kierowca załogi numer 218.

W sobotę, 3 lipca, ostatni dzień Rajdu. Załogi będą miały do pokonania trzy, dosyć długie piaszczyste pętle.