Maciek Albinowski jest już zawodnikiem RMF Caroline Team. Popularny "Albin" będzie reprezentował zespół, wraz z Łukaszem Łaskawcem, w kategorii quadów.

Historia

Moja przygoda z off-roadem zaczęła się 13 lat temu od budowania własnych konstrukcji buggy z silnikami od maluchów, które później zastąpiły silniki od motocykli i zabawa na "polach bitew". Później przesiadłem się do aut terenowych, w które jednak z braku pieniędzy nie mogłem inwestować. Te seryjne dawały jednak tyle frajdy i adrenaliny, że zaspokajały off-roadowe wyzwania przez kilka lat. Kolejnym etapem była zabawa motocyklami crossowymi, jednak czegoś mi w nich brakowało.

Początki

Około cztery lata temu kupiłem przypadkowo, w celach zarobkowych Yamahę Grizzly 660. Oczywiście przed sprzedażą postanowiłem "polatać" kilka dni w terenie i to spowodowało, że jej nie sprzedałem. Dokupiłem tylko pełen strój, zbroję oraz inne potrzebne rzeczy i każdą wolną chwilę spędzałem na quadzie.

Postanowiłem spróbować rywalizacji i tak po kilku startach złapałem bakcyla, a że mam wrodzoną wolę walki - zostałem wciągnięty na "Amen". Zaczęły się starty w różnego typu rajdach: od Cross-Country, przez bagna, plażę w Mielnie aż po ekstremalną jazdę w górach bez używania wyciągarek.

Rajdy

Dotarło do mnie jaką drogą chciałbym się kierować. Zaczęła się przygoda z nawigacją połączona z szybką jazdą. Od tamtego czasu nawijałem stare roadbooki z rajdów Great Escape Rally (GER) oraz Drezno-Wrocław (D-W) i tak spędzałem każdy weekend szlifując koncentrację w celu połączenia szybkiej jazdy z nawigowaniem. Po rajdzie GER 2009 przesiadłem się na quada sportowego. Dążyłem do ekstremalnie szybkiej jazdy. Później były rajdy Cross-Country, oraz długodystansowy maraton w Afryce. Tak od rajdu do rajdu, od zwycięstw do porażek (czyt. wypadków) jakie niestety w tym sporcie się zdarzają. Tak jest jeśli jeździsz na pograniczu ryzyka. Nie można się poddawać. Porażki tylko wzmacniają siłę charakteru i mobilizują do jeszcze cięższych treningów.

2011

Rok 2011 zacząłem ... od jazdy quadem. Tak spędziłem całą ostatnią zimę. Od listopada jeżdżę na quadzie ponad 100 godzin miesięcznie. Moim celem jest jak najszybsze pojawienie się na trasach rajdów typu Baja, aby móc uzupełniać treningi poprzez rywalizację.

Marzenie

Dakar!