"Pierwsze nasze marzenia ziściły się rok temu. Potem przyszły następne, aby Rajd Dakar ponownie do nas zawitał. I tak się dziś stało. I ja, i mieszkańcy kraju są z tego powodu bardzo szczęśliwi. Dziękuję wszystkim, którzy się do tego przyczynili" - powiedział prezydent Boliwii Evo Morales na konferencji prasowej w Uyunii, mecie siódmego etapu Rajdu Dakar. Dodał, że i on, i mieszkańcy kraju, są bardzo zadowoleni z obecności tylu świetnych kierowców. "Między nimi jest rywalizacja, ale też integracja" - podkreślił.

Rok temu uczestnicy najtrudniejszego na świecie rajdu terenowego po raz pierwszy zawitali do Boliwii. W przygotowania do imprezy zaangażował się sam Morales. W tej edycji również doglądał wszystkiego, co związane było z Dakarem.

Morales przyznał, że on i inni Boliwijczycy imprezą interesowali się dużo wcześniej, ale wtedy nikt chyba nie przypuszczał, że kierowcy samochodów, motocykli i quadów ścigać się będą w Ameryce Południowej.

Widzieliśmy ten rajd w telewizji, gdy odbywał się w Afryce. Teraz jest w Boliwii. Z wielką radością witamy ponownie wszystkich uczestników. Między nimi jest rywalizacja, ale też integracja. To wspaniałe, że ci zawodnicy z ponad 50 krajów tworzą tak wielką rodzinę. To dobry przykład dla innych - mówił.

W sobotę rywalizację kontynuowały załogi samochodów i ciężarówek, natomiast motocykliści i kierowcy quadów odpoczywali od ścigania. Prowadzący w tej ostatniej klasyfikacji Rafał Sonik przypomniał zeszłoroczne spotkanie z Moralesem. W Boliwii był szał na punkcie Dakaru. Ludzie przybywali na trasę z daleka. Gdy rozpoczynaliśmy wtedy ósmy odcinek w Uyuni, żegnał nas prezydent tego kraju. Z Evo Moralesem przybiłem nawet piątkę. To było bardzo miłe - wspomniał krakowianin jadący w barwach RMF FM. Dodał, że cieszy się wraz z uczestnikami rajdu, że są ponownie w Boliwii. Góry są niesamowite, kompletnie nie do życia, a jednak miejscami ludzie tam mieszkają i uprawiają rolę. Wydaje się, że na tej wysokości i w tych temperaturach nic się nie utrzyma. To całkiem możliwe, że plonów wielkich nie mają, ale przynajmniej mają zajęcie. Góry cudowne, surowe, wysokie. Kraj niezwykle ubogi. Bieda aż piszczy, a ci ludzie cieszyli się, i znowu się radują, naszym przyjazdem - podkreślił Sonik.