Łódzka prokuratura zleciła zbadanie śladów krwi znalezionych w pobliżu miejsca morderstwa generała Marka Papały - informuje reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka. Przy pierwszych oględzinach miejsca zabezpieczono dwie różne próbki krwi, ale sprawdzono tylko jedną. Teraz prokuratorzy odpowiedzą na pytanie, do kogo należał drugi ślad krwi.

Zobacz również:

Jak napisał "Dziennik Gazeta Prawna", przez ponad 12 lat policjanci i prokuratorzy nie sprawdzili drugiej próbki pobranej w miejscu zabójstwa byłego szefa policji, a to może być trop prowadzący do mordercy.

To zaniedbanie ma teraz zostać naprawione. Została już wytypowana grupa osób, których materiał porównawczy będzie miał znaczenie dla przeprowadzenia takich badań. Zleciliśmy pozyskanie materiału porównawczego, który pozwoli na zlecenie odpowiednich opinii biegłych - wyjaśnia Jarosław Szubert z łódzkiej Prokuratury Apelacyjnej. Takie badania będą podzielone na dwa etapy. W pierwszym zbadamy grupę krwi i to pozwoli wykluczyć część osób. W dalszej kolejności zostaną zbadane tylko te osoby, których pierwsza ekspertyza nie wykluczy. Te osoby zostaną sprawdzone pod kątem gentotypu DNA - zaznacza.

Takie badania pozwolą jednoznacznie potwierdzić lub wykluczyć pochodzenie śladu od określonej osoby. Zdaniem prokuratora Szuberta, pierwsze wyniki badań powinny być znane w ciągu najbliższych miesięcy. Taki dowód może mieć ogromne znaczenie dla śledztwa, przynajmniej teoretyczne - uważa prokurator.

Z kolei prokurator Jerzy Mierzewski, który prowadził śledztwo od samego początku, twierdzi, że wykonał badania DNA i miał w aktach profil tego kodu genetycznego, ale nie było wtedy wiadomo, kto mógł strzelać. Jest zrobiony profil tego DNA, natomiast nie ma go z czym porównać, póki co. Nie ma zarzutu bezpośredniego zabójstwa generała Papały - powiedział reporterowi RMF FM Romanowi Osicy.

Marek Papała został zastrzelony 25 czerwca 1998 roku na parkingu, przed swoim mieszkaniem w Warszawie. Znalazła go żona. Bandyta, który go zabił, oddał jeden strzał, po czym uciekł. Papała nie był już wówczas komendantem głównym policji. Kilka miesięcy wcześniej podał się do dymisji.