"Uraz Mai Włoszczowskiej jest bardzo poważny" - ocenia doktor Krzysztof Ficek. Za kilka godzin ortopeda z Bierunia będzie analizował wyniki badań przeprowadzonych w Tychach. Specjalista jest bardzo sceptyczny co do udziału naszej zawodniczki w igrzyskach olimpijskich w Londynie. "To będzie cud, jeżeli ona w ogóle wróci do swojej dyspozycji sportowej sprzed urazu" - mówi lekarz.

Szanse na start Włoszczowskiej w Londynie - jak powiedział doktor Ficek- "są iluzoryczne". Ten uraz z walki o medal ją raczej eliminuje. Start dla samego startu - z bagażem ryzyka - nie ma żadnego sensu - skomentował.

Decyzja ws. wyjazdu Polki zapadnie po godzinie 15 - poinformował prezes PZKol. Wacław Skarul. Wtedy poznamy wyniki badań. Chcę porozmawiać z Włoszczowską, no i trzeba będzie podjąć męską decyzję. Na razie wariantu B, a więc z rezerwową za Maję, nie dopuszczam do myśli - skomentował Skarul.

Włoszczowska się nie załamuje

Polka wywróciła się podczas sobotniego treningu w Livigno. Wicemistrzyni olimpijska z Pekinu doznała urazu stawu skokowego i kości śródstopia. Zawodniczka natychmiast trafiła do włoskiej kliniki, gdzie przeszła badania. Wczoraj została przetransportowana do kraju. Cholerny pech. To jedyne, co mogę powiedzieć - wyznała kolarka na łamach "Przeglądu Sportowego". Mogłabym się załamać. Miałam wprawdzie łzy w oczach, ale bardziej z bólu niż psychicznego cierpienia. Wiem, że niczego już z tym nie zrobię. Zobaczymy, co stwierdzi doktor Ficek. Potrafi czynić cuda, więc jakaś nadzieja pozostaje, ale kiedy się przewróciłam, poczułam ból i spojrzałam na nogę... Już wtedy pogodziłam się z tym, że z igrzyskami koniec. Jestem więc gotowa na tę informację, chociaż oczywiście mam jeszcze nadzieję. Jeśli tylko będę mogła pojechać, żeby nie wiem jak bolało, to podejmę walkę. Wiem jednak, że może być trudno - dodała.

Kolejna poważna kontuzja

To nie jest pierwszy tak poważny wypadek naszej kolarki. W 2009 roku, na treningu przed mistrzostwami świata, Włoszczowska upadła tak niefortunnie, że pokiereszowała sobie twarz. Wówczas nie udało jej się zdobyć medalu. Niepowodzenie powetowała sobie rok później, gdy w Mont-Sainte-Anne sięgnęła po złoty "krążek".

W kwietniu tego roku podczas treningów na olimpijskiej trasie w Londynie zawodniczka również zaliczyła bolesny upadek po którym na rękę założono jej osiem szwów.