Urząd regulujący rynek pracy na Wyspach Brytyjskich grozi palcem organizatorom nadchodzących igrzysk olimpijskich. Zarzuca im wykorzystywanie taniej siły roboczej z Chin do produkcji olimpijskich zabawek. Robotnicy za wielogodzinną pracę dostawali głodowe pensje.

Plastikowe olimpijskie zabawki produkowali w Chinach rzemieślnicy pracujący nawet po 16 godzin dziennie. Dostawali za to około 6 funtów - a więc tyle, ile w Wielkiej Brytanii wynosi zagwarantowana ustawowo minimalna stawka za godzinę.

Chińczycy byli zmuszani do pracy ponad normę - w wymiarze do 120 dodatkowych godzin miesięcznie. Nawet w Chinach to prawie 3 razy więcej, niż zezwala na to prawo.

Dodatkowo, warunki, w jakich produkowano zabawki pozostawiały wiele do życzenia. Chińczycy wykonywali je bowiem w szkodliwych oparach chemikaliów, bez odpowiednich zabezpieczeń.

Nie wiadomo, czy brytyjski urząd może ukarać za ten skandal władze olimpijskie. Na 2 dni przed rozpoczęciem igrzysk wydaje się to raczej mało prawdopodobne.

Zapełnia się niesportowa strona igrzysk

To już kolejny skandal związany z przygotowaniami igrzysk, który ujawniły brytyjskie media. Niedawno informowano, że zaledwie kilometr od stadionu olimpijskiego i ekskluzywnych hoteli powstało obozowisko, w którym mieszkają ludzie odpowiedzialni za porządkowanie obiektów sportowych. Warunki, w jakich przebywają pracownicy są tragiczne. Sypiają w nieszczelnych, drewnianych budach, które przeciekają po każdym deszczu. Media informują także, że na terenie obozowiska na jedną toaletę przypada aż 25 osób. Jeszcze gorzej jest z dostępem do pryszniców - z jednej kabiny musi korzystać tam codziennie 75 osób.

Zobacz również:

Kilka tygodni wcześniej było zaś głośno o tym, że firma ochroniarska, która otrzymała kontrakt na czas igrzysk, nie wywiąże się ze swoich zobowiązań. W ochronie obiektów i zawodów będzie musiało jej pomóc 3,5 tysiąca żołnierzy.

Gorącą dyskusję wywołało także rozporządzenie z początku tego roku, dotyczące konieczności wykupywania wejściówek na areny olimpijskie nawet dla kilkumiesięcznych dzieci. Organizatorzy tłumaczyli wtedy, że przewidzieli także wejściówki dla dzieci za kwotę symbolicznego funta. Okazało się jednak, że takie bilety w przypadku wielu konkurencji są niedostępne.