Policja zatrzymała mężczyznę, który parę sekund przed startem finału olimpijskiego na 100 m rzucił w stronę zawodników plastikową butelkę. Nie ujawniono nazwiska 40-letniego sprawcy incydentu.

Na szczęście sprinterzy nawet nie wiedzieli, że coś mogło zakłócić ich start. Butelka została bowiem rzucona zbyt lekko i nie doleciała do bloków startowych. Odbiła się kilkakrotnie od tartanu i zatrzymała się na torze, na którym biegł Jamajczyk Yohan Blake. Nikomu nic się nie stało.

Tylko słyszałem, że coś takiego się stało, ale nie widziałem tego. Przykro mi, że coś takiego miało miejsce - mówił po biegu Usain Bolt, który na bieżni w Londynie ustanowił olimpijski rekord i zdobył złoty medal olimpijski.

Byłem bardzo skupiony i nie widziałem niczego, co dzieje się wokół mnie - dodał Blake, który w sprincie zajął drugie miejsce.

Bolt obronił tytuł

Jamajczyk Usain Bolt został po raz drugi z rzędu mistrzem olimpijskim na 100 metrów. W Londynie przebiegł ten dystans w 9,63 sekundy, co jest drugim w historii wynikiem i olimpijskim rekordem. Drugi był jego rodak Yohan Blake - 9,75 sekundy, a trzeci Amerykanin Justin Gatlin - 9,79 sekundy.

Bolt jest rekordzistą świata na 100 i 200 m. Na krótszym dystansie w mistrzostwach świata w Berlinie w 2009 roku miał wynik 9,58 i ustanowił rekord globu.

Wielu specjalistów przed finałem uważało, że Jamajczyk nie zdoła po raz drugi stanąć na najwyższym stopniu olimpijskiego podium. Cały jego sezon nie wskazywał na to, że jest w najwyższej formie. W krajowych eliminacjach przegrał ze swoim kolegą z grupy treningowej Yohanem Blakem, ale Bolt ze spokojem powtarzał, że wie, co robić, by znowu triumfować.

Kupił sobie nawet bloki startowe dokładnie takie, jakie są wykorzystywane w olimpijskiej rywalizacji. Wszystko po to, by nie popełnić tego samego błędu co przed rokiem w mistrzostwach świata - w Daegu został zdyskwalifikowany za falstart.