Prawo i Sprawiedliwość domaga się dymisji ministra sprawiedliwości za to, że bez zgody prokuratury wojskowej słuchał fragmentów nagrań z czarnej skrzynki rozbitego tupolewa. - Nie sądzę, żeby tu była potrzeba wyciągania jakichś konsekwencji - odpowiada marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. Także Julia Pitera z PO zaznacza: - Domagać się można wszystkiego, byle z sensem.

Zobacz również:

Politycy PO bronią Krzysztofa Kwiatkowskiego. Grzegorz Schetyna tłumaczy, że zachowanie ministra na pewno było niezamierzone. (…) Tak się po prostu stało. Niezręczność i tylko tyle. Natomiast nie widzę w tym żadnej złej woli ze strony ministra Kwiatkowskiego - dodał.

W podobnym tonie w TVN24 mówiła Julia Pitera; tłumaczyła, że minister nie pojechał do Krakowa, żeby pokazać się w mediach, ale zobaczyć jak wygląda praca Instytutu. Odpierała też żądania niektórych członków opozycji, którzy chcą dymisji ministra sprawiedliwości.

Nie jestem zwolennikiem ścinania głowy pana ministra Kwiatkowskiego. On sobie na to nie zasłużył swoją ponadroczną pracą - mówił z kolei Wojciech Olejniczak. Europoseł SLD tłumaczył, że Kwiatkowski, jak i dziennikarze, uczestniczył w pewnym pokazie. Nie był osobą, która wyjmuje dokumenty i je pokazuje - przekonywał. Zaznaczył jednak, że do incydentu doszło, ponieważ minister chciał się pokazać w mediach. Pan minister chciał zabłysnąć przy dziennikarzach, a wyszło jak wyszło. Myślę, że tego bardzo żałuje - ocenił. Zaznaczył jednak, że Kwiatkowskiemu "do Palikota dużo brakuje".

I Pitera, i Olejniczak przyznali, że trzeba wyjaśnić całą sytuację. Julia Pitera przekonana jest jednak, że prawa nie złamano. Jestem przekonana, że do niczego nie doszło. (...) Nie widzę tam ujawnienia jakichkolwiek dokumentów, które wcześniej nie były ujawnione.

Krzysztof Kwiatkowski zapoznawał się w piątek w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie z metodami badań nagrań czarnych skrzynek samolotów. Odsłuchał nagranie, ale - jak przekonywał - był to materiał poglądowy, a nie dowód w śledztwie w sprawie katastrofy Tu-154. Zgody na odsłuchanie nie wyraziła wojskowa prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej.