"Piloci Jaka-40 bohatersko wylądowali w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r., ratując życie polskich dziennikarzy " - powiedział Antoni Macierewicz podczas posiedzenia sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Według posła PiS informacja o skierowaniu do prokuratury wojskowej zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez załogę samolotu, nie była zaskoczeniem, bo "napaści na pilotów polskich związanych z wizytą w Katyniu trwały systematycznie od 10 kwietnia".

Zdaniem Macierewicza nagonkę na Polaków zaczęły media rosyjskie i przedstawiciele państwa rosyjskiego, "a następnie dosyć szybko napaści zostały podchwycone przez media oraz przez najwyższych przedstawicieli władz i administracji po stronie polskiej".

Dostępna dokumentacja, w tym zapis rozmów między kontrolerami lotu i pilotami Jaka, jednoznacznie stwierdza, że warunki pogodowe w momencie lądowania Jaka-40 były w ramach norm przepisanych dla tego samolotu - dodał Macierewicz. W momencie lądowania widoczność sięgała co najmniej 1200 m, a więc była zgodna z minimami pilotów. Również ta dokumentacja potwierdza, że kontrolerzy lotów wydali zgodę na lądowanie - tłumaczył poseł PiS.

Jego zdaniem, do prokuratury skierowano zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa tylko przez pilotów, choć od momentu katastrofy smoleńskiej "wskazano na istotne przesłanki niedopełnienia obowiązków i naruszenia kodeksu karnego przez bardzo wiele najwyżej postawionych osób w rządzie polskim, począwszy od premiera Donalda Tuska, ministra MON Bogdana Klicha, ministra Tomasza Arabskiego", a także "na drastyczne naruszenie zarówno rosyjskiego, jak i polskiego kodeksu karnego przez kontrolerów lotu".

Realizujecie zasadę, która została przywołana przez ministra Jerzego Millera - będzie bardziej bolało - powiedział Macierewicz do przedstawicieli MON, Sztabu Generalnego i dowództwa Sił Powietrznych.

Piątas: nie przesądzamy o winie pilotów Jaka-40

Na tę chwilę nie przesądzamy o winie pilotów Jaka-40, mamy jedynie podejrzenia co do popełnienia przestępstwa - powiedział wiceminister obrony narodowej Czesław Piątas. 10 kwietnia maszyna z dziennikarzami na pokładzie, wylądowała w Smoleńsku na kilkadziesiąt minut przed katastrofą polskiego Tu-154M.

Postępowanie dyscyplinarne, które prowadzone jest przeciwko pilotom Jaka-40, jest postępowaniem, jakie toczy się w stosunku do żołnierza, który naruszył przepisy. Jest ono zgodnie w pełni z ustawą o dyscyplinie wojskowej - zapewnił Piątas.

Majewski: Jak-40 wylądował, mimo polecenia odejścia na drugi krąg

Lądowanie Jaka-40 na lotnisku w Smoleńsku odbyło się, mimo polecenia odejścia na drugi krąg, wydanego przez kierownika lotów lotniska Siewiernyj - powiedział dowódca Sił Powietrznych gen. Lech Majewski podczas posiedzenia sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Lądowanie odbyło się w warunkach atmosferycznych, których wartości były poniżej warunków minimalnych dla pilota. Dowódca statku powietrznego lądował, pomimo nieotrzymania zezwolenia na lądowanie od kierownika lotów lotniska Smoleńsk (...) pomimo polecenia odejścia na drugi krąg, na drugie zajście, wydanego przez kierownika lotów - dodał. Według generała, do takich wniosków doszła komisja powołana przez szefa Sztabu Generalnego, która weryfikowała ustalenia komisji Sił Powietrznych.

Tym samym uznano, że zaistniałe zdarzenie zostało zbadane (...) w sposób obiektywny, przy uwzględnieniu całości zgromadzonego materiału dowodowego, że odwołania załogi są niezasadne i nie znajdują potwierdzenia w zgromadzonych materiałach - powiedział Majewski.