Kontrolerzy lotów nie mogli zabronić lądowania, jeśli dowódca statku powietrznego lub ktoś inny, który był w tym czasie w samolocie, podjął decyzję, by lądować za wszelką cenę - oświadczył wicepremier Siergiej Iwanow. Stwierdził, że wszystkie ewentualne pytania strony polskiej dotyczące katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem można będzie "zapewne wyjaśnić w toku śledztwa".

Wypowiedź Iwanowa, który był wiceprzewodniczącym rosyjskiej Komisji Państwowej do wyjaśnienia przyczyn katastrofy Tu-154M, przekazała telewizja państwowa Kanał 1.

Doskonale rozumiem, jak skomplikowane są emocje przeżywane po katastrofie samolotu w polskim społeczeństwie. Rozumiem i to jak ciężko było przyjąć wnioski MAK niezależnego Międzynarodowego Komitetu Technicznego prowadzącego dochodzenie - mówił Iwanow.

Odnosząc się do stanowiska strony polskiej, iż kontrolerzy z wieży w Smoleńsku powinni zabronić lądowania Tupolewowi, Iwanow oświadczył, że nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia ponad to, co już zostało powiedziane. Kontrolerzy lotów nie mogli zabronić lądowania, jeśli dowódca statku powietrznego lub ktoś inny, który był w tym czasie w samolocie podjął decyzję, by lądować za wszelka cenę - podkreślił wicepremier.

Zgodnie z międzynarodowymi przepisami kontroler nie miał prawa zakazać lądowania. Wszyscy eksperci lotniczy dobrze to wiedzą - zauważył i dodał: Wiadomo, że kontroler może zakazać lądowania tylko w dwóch wypadkach: gdy pas startów i lądowań jest zajęty oraz gdy odległość do innego statku powietrznego nie gwarantuje bezpiecznego lądowania.

Iwanow dodał, że z zadowoleniem przyjął deklarację Komitetu Śledczego FR o jego gotowości do kontynuowania pracy w ścisłym współdziałaniu z polską stroną, z polskimi kolegami. Uważam to za ważne i słuszne - powiedział wicepremier.