Rosjanie pracują swoim własnym trybem - tak Donald Tusk tłumaczy opieszałość rosyjskich śledczych w przekazywaniu stronie polskiej dokumentów dotyczących śledztwa smoleńskiego. Na dzisiejszej konferencji prasowej ze spokojem odniósł się także do kwestii krzyża przed Pałacem Prezydenckim. "Ten hyde park nie jest jakoś szczególnie groźny" - stwierdził.

Donald Tusk powiedział, że dokumentacja ws. katastrofy smoleńskiej po interwencji strony polskiej została w trybie natychmiastowym przygotowana i jest już gotowa do odebrania w Moskwie. Wtedy, kiedy akredytowany przez rząd polski przedstawiciel przy pracach komisji (Edmund Klich) stwierdził, że nie otrzymał w trybie, który uznaliśmy za taki właściwy, wszystkich dokumentów, o jakie się ubiegał, interweniowaliśmy. To był list dość kategoryczny pana pułkownika Edmunda Klicha do partnerów po stronie rosyjskiej - podkreślił Tusk. Jak dodał, była też interwencja ministra MSWiA Jerzego Millera oraz jego wizyta w Moskwie.

Według Donalda Tuska, wolne tempo przekazywania dokumentów ze śledztwa ma wynikać nie ze złej woli, ale po prostu Rosjanie pracują tak, jak zwykli to robić, a strona polska oczekuje czegoś więcej. W rozmowie z Władimirem Putinem polski premier uzyskał zapewnienie, że wszystkie te brakujące dokumenty otrzymamy i to bardzo szybko.

Premier dodał, że wszystkie dokumenty, których oczekiwali polscy urzędnicy została w trybie natychmiastowym przygotowana i jest do odebrania w Moskwie przez Edmunda Klicha.

Donald Tusk pytany, o jakie dokumenty chodzi, odpowiedział: To są tomy dokumentów, ale myślę, że po odebraniu tych dokumentów przez naszych urzędników ta informacja będzie pełna, chociaż była informacja, o jakie typu dokumenty chodzi.

Spór o krzyż to osobliwy hyde park

Drugi wątek - oprócz śledztwa smoleńskiego - to krzyż przed Pałacem Prezydenckim. Donalda Tuska sceny, jakie się tam rozgrywają, nie tylko nie gorszą, ale raczej bawią. Premier zaleca wszystkim oburzonym spokój, dystans i odrobinę poczucia humoru, bo nic strasznego przed Pałacem Prezydenckim się nie dzieje. Wydaje się, że ten osobliwy hyde park, nawet jeśli dla niektórych nieprzyjemny, nie jest dla miasta jakoś szczególnie groźny - powiedział.

Muszę państwu powiedzieć, że wczoraj też trochę obserwowałem te zdarzenia późnowieczorne i - inaczej niż niektórzy komentatorzy - nie widzę powodu, aby twierdzić, że dzieją się tam rzeczy straszliwe. To są rzeczy dla niektórych z nas osobliwe. Uważam, że te emocje dotyczą głównie polityków, którzy z krzyża stojącego przed Pałacem chcą zrobić taki sposób na polityczną walkę - ocenił szef rządu.

Premier zapowiedział, że żadnej interwencji nie będzie. Nie chciałbym, żeby władza, jakakolwiek byłaby to władza, żeby dołożyła do tego swój happening, tzn. szarpaninę z ludźmi czy bicie ludzi, bo ta sytuacja nie wymaga jakichś radykalnych działań - dodał.

Premier powiedział też, że na całym świecie w sytuacjach, które budzą emocje, a - jak przyznał - sprawa krzyża jest tematem emocjonującym bardzo dużą część opinii publicznej, ludzie się zbierają, demonstrują, czasami przygotowują happeningi. I Warszawa przypomina tu raczej stolice tych tradycyjnych demokracji, a nie jakieś gorszące miejsce - ocenił Tusk.

Jednocześnie zaznaczył, że nikt nie kwestionuje potrzeby upamiętnienia ofiar katastrofy. Jego zdaniem, Warszawa nie miałaby nic przeciwko temu, żeby w pobliżu Pałacu Prezydenckiego - w wyniku otwartego konkursu - powstała tablica czy postument. Żeby takie upamiętnienie stało się faktem, ja mogę zagwarantować, że ze strony rządu będzie też najlepsza dobra wola, jeśli w ogóle rząd będzie miał tu cokolwiek do zrobienia, ale gwarantuję pozytywne działanie - zapewnił Tusk.

Sytuacja wymaga inicjatywy Bronisława Komorowskiego, który - według premiera - jak najszybciej powinien ogłosić konkurs na upamiętnienie przed Pałacem ofiar katastrofy.