Nie jest tajemnicą, że na Kremlu brakowało sympatii dla prezydenta Kaczyńskiego - powiedziała Lidia Szewcowa, główna analityk Moskiewskiego Centrum Carnegie. Fakt, że zmarł, kiedy przyjechał, by oddać honor 22 tysiącom polskich oficerów zabitych pod Smoleńskiem, zostanie zapamiętany na zawsze. Nie tylko w waszej historii i historii europejskiej, ale również w Rosji - zaznaczyła w wywiadzie dla "Polska. The Times".

Rozmówczyni dziennika zauważyła, że polski prezydent oddał życie w miejscu, gdzie zmarły tysiące Polaków. W sytuacji, kiedy władze Rosji wciąż nie są gotowe, by otworzyć ten rozdział historii i zmierzyć się z rzeczywistością zbrodni katyńskiej. Dlatego śmierć Lecha Kaczyńskiego stała się szokiem dla rosyjskiej elity politycznej i intelektualnej.

Rozmawiałam z wieloma przedstawicielami tej elity i wielu z nich jest głęboko wstrząśniętych. Nawet ci, którzy tradycyjnie byli podejrzliwi wobec Polski, rozpoznają fakt, że tragedia ta ma dla Rosji złowieszczy symbolizm - zaznaczyła Szewcowa.

W sobotę w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem zginęli prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka Maria i 94 inne osoby, w tym przedstawiciele parlamentu, urzędów państwowych, wojska i Rodzin Katyńskich. Polska delegacja udawała się na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy mordu katyńskiego.