W piątek do kraju wraca grupa polskich biegłych badająca w Moskwie czarnych skrzynek z Tu-154M, który uległ katastrofie 10 kwietnia ubiegłego roku. Badania zapisów są potrzebne do wydania końcowej opinii fonoskopijnej. Będzie to jeden z kluczowych dowodów śledztwa w sprawie przyczyn tragedii.

Do Moskwy pojechał jeden z prokuratorów Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie oraz pięciu biegłych, którzy dokonywali oględzin oryginalnych taśm z obu rejestratorów tupolewa - tego, na którym zapisane są dźwięki z kokpitu, oraz tzw. parametrycznego, utrwalającego parametry lotu. Dwóch biegłych z dziedziny fonoskopii udało się do Moskwy w końcu maja, 10 dni temu dołączyło do nich trzech kolejnych biegłych, którzy badali rejestrator parametryczny.

Biegli wykonali już prace, które były zaplanowane przed wyjazdem; w środę ich czynności trwały do godz. 4 nad ranem - powiedział rzecznik prasowy NPW płk Zbigniew Rzepa. Prokuratura wcześniej informowała, że praca biegłych wymaga bardzo dużo czasu: badanie metra taśmy nagrań zajmuje ponad godzinę, zaś przebadać trzeba było około 100 metrów oryginalnej taśmy.

Kluczowy materiał

Rzepa dodał, że prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie czeka na opinię końcową w sprawie zapisów rejestratorów. Efekty prac biegłych będą znane prokuraturze w momencie wpłynięcia do WPO końcowej opinii fonoskopijnej przygotowywanej przez tych ekspertów - dodał.

Oględziny oryginalnych taśm dokonane w Moskwie - jak już wcześniej wyjaśniano - umożliwią zakończenie prac prowadzonych na potrzeby polskiego śledztwa w krakowskim Instytucie Ekspertyz Sądowych. Analizy przeprowadzone przez biegłych w Rosji były ostatnim etapem przed wydaniem końcowej opinii dotyczącej nagrania z kokpitu.

Media informowały wcześniej nieoficjalnie, że analizowana przez polskich biegłych taśma z rejestratora zapisującego rozmowy z kokpitu była zgodna z kopią, którą już przebadano kilka tygodni temu w Krakowie.