Symulacja ostatnich sekund katastrofy prezydenckiego tupolewa nie tłumaczy, dlaczego pilot mimo ostrzeżeń nie odleciał na lotnisko zapasowe do Witebska bądź Mińska - twierdzi "Gazeta Wyborcza", która rozmawiała z przewodniczącym polskiej komisji badającej katastrofę. Według Jerzego Millera, bliskie jest ujawnienie treści rozmów pilotów w kokpicie.

Jerzy Miller, szef MSWiA, widział symulację w Moskwie 6 maja. Złożyły się na nią wyniki badań zapisów czarnych skrzynek. Słuchał też zapisów rozmów w kokpicie pilotów. Uważa, że konwencja chicagowska, pozwala na ujawnienie zapisów rozmów z kokpitu, jeśli ma to znaczenie dla bezpieczeństwa w ruchu lotniczym. Chodzi o to, aby znów nie doszło do podobnej katastrofy, zanim komisja poda ostateczną przyczynę. Myślę, że ujawnienie tych zapisów jest bliskie - powiedział Miller w rozmowie z gazetą.

Jego zdaniem, symulacja nie odpowiada jednak na pytanie, dlaczego pilot w tych warunkach podjął decyzję o lądowaniu: Nie zostałem zapoznany z żadnym materiałem, który by mi przybliżył odpowiedź na to jedno z podstawowych pytań. Ale to badanie jest prowadzone według międzynarodowej metodologii. Jestem pewny, że w końcu poznamy odpowiedź na najtrudniejsze pytania.

Miller nie chciał jednak zdradzić, co się działo w kabinie pilotów w ostatnich minutach lotu.Wiem więcej niż opinia publiczna, ale nie mogę odpowiedzieć. Odtworzono mi zapis z jednego kanału rejestratora, a są trzy: zapisywane są rozmowy z wieżą, między pilotami, osobno głosy z kabiny - twierdzi.