Szef zespołu parlamentarnego badającego katastrofę smoleńską Antoni Macierewicz (PiS) zaprosił w ekspertów strony rządowej na wspólną debatę nt. katastrofy smoleńskiej. Miałaby ona odbyć się 5 lutego.

Macierewicz poinformował, że spośród ekspertów współpracujących z zespołem, gotowość do udziału w debacie potwierdzili już m.in.: prof. Wiesław Binienda i prof. Kazimierz Nowaczyk. Liczę na to, że eksperci strony rządowej stawią się, przedstawią swoje założenia i opinie - powiedział szef zespołu parlamentarnego badającego katastrofę smoleńską. Gdyby zrezygnowali i nie zdecydowali się stawiać czoła (...), tezy komisji ministra Jerzego Millera zostaną odczytane przez lektora. Zostaną przedstawione tak czy inaczej, by opinia publiczna mogła się z nimi zapoznać - podkreślił poseł PiS.

Jak zauważył, jest to tekst mało znany i jego zespół jest gotów go upowszechnić, "by w debacie, w której eksperci zespołu przedstawią swoje badania, była obecna także druga strona". Liczymy na to, że się stawią i będą przedstawiali swoje racje zgodnie z podstawowymi zasadami nauki - dodał Macierewicz. 

"Debata służyłaby promowaniu koncepcji wybuchu, spisku i zdrady"

Prof. Marek Żylicz, pracujący w komisji Jerzego Millera, która w lipcu 2011 roku opublikowała raport nt. przyczyn katastrofy smoleńskiej, powiedział, że debata między ekspertami rządowymi a ekspertami z zespołu Macierewicza, w formule proponowanej przez posła PiS, nie jest potrzebna. To do niczego nie prowadzi, służyłoby tylko promowaniu koncepcji wybuchu, spisku i zdrady - ocenił. Jego zdaniem potrzebna jest rzeczowa dyskusja, ale bez udziału mediów.

Żylicz opowiedział się za wznowieniem prac komisji badającej katastrofę smoleńską. Dodał, że rozmawiał na ten temat z kilkoma członkami komisji Millera, którzy podzielają jego pogląd. Jedyny skuteczny sposób to jest wznowienie działania Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Tylko to przyczyni się do wyjaśnienia sprawy. Aby wznowić badanie Komisja musiałaby otrzymać nowe dowody. Autorzy ekspertyz zespołu Macierewicza musieliby przedstawić je do rozpatrzenia, skonfrontowania z ustaleniami i dowodami komisji - podkreślił prof. Żylicz. Jak dodał, mogłaby nastąpić "konfrontacja w ramach komisji z ekspertami opozycyjnymi".