"Międzynarodowym skandalem zakończyło się badanie katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego, do której doszło wiosną tego roku pod Smoleńskiem" - ocenia rosyjski dziennik "Kommiersant".

W czwartek rząd Polski zwrócił do MAKu jego raport o przyczynach katastrofy, a polski premier Donald Tusk wytłumaczył, że raport nie może zostać przyjęty z powodu niedbalstwa, błędów i bezpodstawności niektórych wniosków rosyjskich ekspertów - wyjaśnia gazeta. W ten sposób badanie, które MAK prowadził przez pół roku, najpewniej trzeba będzie zacząć od nowa - dodają dziennikarze.

"Kommiersant" podkreśla, że do liczącego 210 stron raportu Polska przysłała 148 stron uwag. Techniczne szczegóły "polskiego raportu" nie są na razie znane, jednak ogólny sens pretensji wystarczająco szczegółowo i publicznie przedstawił premier Polski Donald Tusk - pisze dziennik.

Gazeta przytacza również wypowiedź przedstawiciela MSZ Rosji Aleksieja Sazonowa, który oświadczył, że rosyjscy eksperci odpowiedzą na wszystkie pytania strony polskiej.

Polscy specjaliści, a nawet politycy nie kwestionowali wniosków rosyjskich ekspertów o błędzie pilotów i wywieranej na nich presji. Jednak Polacy od samego początku dawali do zrozumienia, że chcieliby widzieć w raporcie końcowym także ocenę roli kontrolerów lotniska Siewiernyj, którzy aktywnie uczestniczyli w wydarzeniach i także przyczynili się do tragicznego finału - pisze "Kommiersant".

Zdaniem gazety, to rola kontrolerów stała się kością niezgody w badaniach. Nie obalając podstawowych wniosków MAK, Polacy chcieli jedynie, by rosyjscy eksperci obiektywnie odzwierciedlili w swoim raporcie wszystkie czynniki, które sprzyjały powstaniu nadzwyczajnej sytuacji na pokładzie, jednak się tego nie doczekali - wskazuje "Kommiersant".

W efekcie to właśnie dążenie MAK do odsunięcia za wszelką cenę podejrzeń od kontrolerów, podyktowane - na co wygląda - politycznymi, a nie badawczymi pobudkami, doprowadziło do międzynarodowego skandalu, który teraz zażegnywać będzie musiało MSZ lub nawet prezydent Miedwiediew - podsumowuje dziennik.

"Kommiersant" przypomina, że Dmitrij Miedwiediew nie raz wyrażał zadowolenie z powodu poziomu współpracy rosyjskich i polskich specjalistów, wyjaśniających przyczyny katastrofy. W opinii prezydenta, Moskwa i Warszawa nie mogą mieć różnych wyników badania.