Obrońcy praw człowieka rozmawiali dziś z mieszkańcami Budapesztu i przekonywali ich, by oddali nieważny głos w niedzielnym referendum ws. obowiązkowych kwot relokacji imigrantów. W piątek około 2 tysięcy ludzi wzięło udział w wiecu w centrum węgierskiej stolicy na rzecz bardziej humanitarnego traktowania uchodźców. "Musimy pokazać inne oblicze naszego kraju, jego ludzką twarz" - usłyszał wysłannik RMF FM na Węgry Patryk Michalski od mężczyzny, który przyszedł demonstrować przed węgierskim parlamentem.

Jak donosi nasz wysłannik: Po liczbie plakatów, które zachęcają do głosowania przeciwko obowiązkowej relokacji uchodźców, można odnieść wrażenie, że to tutaj jedyny punkt widzenia. W piątek przed węgierskim parlamentem kilka tysięcy osób próbowało udowodnić, że tak nie jest.

"Musimy wreszcie zobaczyć w migrantach ludzi" - to jedno z haseł, jakie pojawiły się na transparentach podczas piątkowej demonstracji. Pod takim hasłem - "Zobacz człowieka" - zorganizowana była cała akcja.

Organizatorzy - organizacje pozarządowe, w tym Węgierski Komitet Helsiński, i działacze obywatelscy - przypominali, że większość uchodźców opuszcza swe kraje, uciekając przed wojną i dyktaturą, i że odmawiając im pomocy, przedłuża się ich cierpienie.

Założyciel centrum sztuki współczesnej Kretakoer Arpad Schilling podkreślał, że na Węgrzech wiele osób żyje od dłuższego czasu w nienawiści i strachu, nie znając nawet tych, których nienawidzą i się boją. Niedzielne referendum nazwał "wyszydzaniem demokracji".

Na wiecu odczytano przesłanie znanego reżysera filmowego Beli Tarra przeciwko ogrodzeniom i granicom. Jaką moralność reprezentujemy, gdy budujemy ogrodzenia? Dlaczego uważamy, że mamy do tego prawo? - pytał Tarr.

W tłumie powiewały flagi węgierskie i unijne, trzymano transparenty - np. z napisem "Refugees welcome" (Witamy uchodźców).

W niedzielnym referendum Węgrzy odpowiedzą na pytanie: "Czy chce Pan/Pani, by Unia Europejska mogła zarządzić, również bez zgody parlamentu, obowiązkowe osiedlanie na Węgrzech osób innych niż obywatele węgierscy?".

Według najnowszych badań opinii publicznej, przytłaczająca większość osób, które deklarują udział w referendum, chce na to pytanie odpowiedzieć przecząco. W sondażu ośrodka Median oddanie głosu na "nie" zapowiedziało aż 83 proc. respondentów, na "tak" - tylko 13 proc. Według sondażu Instytutu Publicus, 86 proc. ankietowanych jest zdania, że do Europy przybywa za dużo uchodźców, a dwie trzecie uważają, że nie ma obowiązku pomagania im.

(edbie)