"Niemcy są najrówniejszą drużyną, bo wszystko wygrali. To świadczy o tym, że ta rozpędzona maszyna bardzo dobrze funkcjonuje" - mówi Stefan Majewski, wielokrotny reprezentant Polski. Według niego, faworytami Euro 2012 są Hiszpanie. "Pokazali, że potrafią grać, potrafią zdominować przeciwnika" - skomentował Majewski.

Kuba Wasiak: Według pana, Grecy mieli szansę w starciu z Niemcami?

Stefan Majewski: Wydaje mi się, że Grecy rozegrali bardzo dobre spotkanie, bo strzelić dwie bramki Niemcom, to nie jest taka łatwa sprawa. Widzieliśmy, że Niemcy potraktowali to spotkanie bardzo poważnie, stworzyli sobie dużo sytuacji. Wydaje mi się, że ich przewaga nie podlegała żadnej dyskusji. Natomiast w sporcie tak bywa, że nie zawsze drużyna lepsza, która na boisku ma przewagę i stwarza więcej sytuacji, wygrywa. Okazało się, że jednak tak jest, ale chwała Grekom za to, że potrafili strzelić dwie bramki Niemcom. To jest naprawdę duży wyczyn.

Trener postawił na trzech zupełnie nowych piłkarzy w wyjściowej "11" w porównaniu z poprzednimi spotkaniami. Trzeba mieć dużo odwagi, żeby zdecydować się na takich ruch w ćwierćfinałowym spotkaniu?

Są dwa aspekty takiego posunięcia. Czasami trener chce wzbudzić "złość w zespole", ponieważ zawodnicy, którzy wydawałoby się mają pewne miejsce, siadają na ławce, a zawodnicy rezerwowi musza się z jak najlepszej strony pokazać. Wówczas takie posunięcie taktyczne zmusza wszystkich do pełnej mobilizacji i dobrego występu. Myślę, że to posunięcie spełniło swoje zadanie.

To był chyba duży element zaskoczenia, bo Grecy przygotowywali się pewnie na trójkę zawodników która grała wcześniej: Podolski, Miller i Gomez.

Też, ale pamiętajmy, że jeśli ktoś ma bardzo mocny skład, a spójrzmy na poprzednie Mistrzostwa Świata, to jest drużyna, u której o zdobyciu tytułu, decydowała ławka rezerwowych. Zawodnik wchodzący nigdy nie był gorszy od tych na boisku. Myślę, że ten element tutaj też występował. Zawodnicy, którzy weszli w tym meczu, na pewno byli na tym samym poziomie co pozostali.

Niemcy czekają na Włochów albo Anglików. Myśli pan, że którakolwiek z tych drużyn jest w stanie ich zatrzymać?

To już będzie następna faza, czyli półfinał. Różne rzeczy mogą się wydarzyć. Tutaj czasami jeden element zaskoczenia albo błąd decyduje o losach drużyny. Na pewno będzie bardzo ciekawe spotkanie.

Według pana Niemcy są na razie najlepszą, najrówniejszą, czy najefektowniejszą drużyną turnieju?

Na pewno są najrówniejszą, bo wszystko wygrali. To świadczy o tym, że ta rozpędzona maszyna bardzo dobrze funkcjonuje. Na pewno w półfinale bez względu na to, kto będzie przeciwnikiem, będzie czekało ich bardzo trudne zadanie.

Dziś Hiszpania - Francja, kto jest pana faworytem?

Większość stawia na Hiszpanów, ja też. Hiszpanie pokazali, że potrafią grać, potrafią zdominować przeciwnika. Ale pamiętajmy, że Francuzi tez powoli się budzą, nie są bez szans.

Hiszpańska prasa krytykowała drużynę Vicente del Bosque zwłaszcza za ostatnie grupowe spotkanie z Chorwacją. Tymczasem oni wygrali grupę i bez problemu weszli do ćwierćfinału. Nie dziwi pana to?

Tak zawsze jest. Na takiej imprezie czasami łut szczęścia albo błąd przeciwnika decyduje o tym, że drużyna przechodzi dalej. Jeżeli spojrzymy na zespół, myślę, że są w stanie każdego pokonać. Mają ogromny potencjał. Kwestia dnia, czy umiejętności przeciwnika czasami może zadecydować o tym, co się zdarzy. Jeżeli popatrzymy na cały zespół, to jest to jeden z lepszych.

Jeśli chodzi o Francję, oni przegrali ostatni grupowy mecz ze Szwedami, później były jakieś kłótnie w szatni. Nie sądzi pan, że to ich może trochę wybić z rytmu, bo wcześniej grali bardzo dobrze?

Tak czasami bywa, że konflikt czy nieporozumienia w szatni działają w sposób negatywny, ale pamiętajmy, że często też mobilizują drużyny. To może działać też w drugą stronę.

Myśli pan, że będzie dzisiaj pierwszy bezbramkowy remis? A może pierwsza dogrywka i rzuty karne?

Jest to możliwe, ale myślę, że bramki będą padać. Nie wiem, czy to się zakończy remisem, ale nie wyobrażam sobie, żeby bramki nie padały.