"W pełni skupiamy się teraz na rywalizacji z Czechami. Ten mecz będzie jak finał" - stwierdził piłkarz reprezentacji Polski Sebastian Boenisch. "Marzymy o ćwierćfinale, a on jest osiągalny tylko poprzez zwycięstwo w sobotę. Na pewno będziemy znakomicie przygotowani. Sobotni mecz będzie najlepszy w naszym wykonaniu" - zapewnił.

Polska Agencja Prasowa: Remis w meczu z Rosją to dobry wynik?

Sebastian Boenisch: Na pewno nie jesteśmy smutni z powodu rezultatu. Druga połowa należała do nas. Rywale nie mieli ani jednej poważnej sytuacji, oprócz rzutu wolnego. W przerwie meczu powiedzieliśmy sobie w szatni, że właściwie jeszcze nic się nie stało, bo przed nami 45 minut i trzeba to wykorzystać. Myślę, że pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. Rosjanie mogli liczyć jedynie na kontry. Oni skupili się całkowicie na defensywie. Najważniejsze było, by nie przegrać tego meczu, zwłaszcza, że wiedzieliśmy, iż rywale to bardzo silny zespół. Myślę nawet, że byliśmy lepszą drużyną we wtorek. Mecz z Czechami będzie z kolei jak finał.

Dokładnie. Z Czechami w sobotę trzeba wygrać.

To będzie bardzo ważny mecz i wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Marzymy o ćwierćfinale, a on jest osiągalny tylko poprzez zwycięstwo w sobotę. Na pewno będziemy znakomicie przygotowani. Do tego czasu przeanalizujemy już grę Czechów, ale również naszą z Rosjanami. Z pewnością wiele rzeczy można jeszcze poprawić. Jesteśmy jednak pewni siebie i nie możemy się tego spotkania doczekać.

Starcia z Rosjanami są zawsze szczególne ze względu na tło historyczne. Jak pan, jako osoba, która wychowała się za granicą, to odebrał?

Wiedziałem, jakie ma to znaczenie. Słyszałem parę strzałów na boisku, jakieś petardy poleciały. Widziałem również jak weszła policja. Nie wiem, czy było to konieczne, ale nie mi to oceniać. My jesteśmy na murawie i oczekuje się od nas dobrej gry. Myślę, że przede wszystkim był to bardzo fajny wieczór piłkarski.

Czy remis z Grecją potraktował pan jak porażkę?

Tego tak nie oceniam. W końcówce mieliśmy jednak sporo szczęścia, że faktycznie nie przegraliśmy. Gdybyśmy w pierwszej połowie byli bardziej skuteczni, byłoby po meczu i nie musielibyśmy się tak denerwować w ostatnich minutach. Ale o tym już zapomnieliśmy. Również o spotkaniu z Rosjanami już nie myślimy. W pełni skupiamy się teraz na rywalizacji z Czechami.

Czy nie boi się pan presji? Z Czechami musicie już wygrać. Remis nic nie da.

Na pewno trenerzy będą wiedzieli jak nam podpowiedzieć, by spotkanie zakończyło się zwycięstwem. Nie jest jednak tak, że patrzymy tylko na to, jak oni grają. Skupiamy się na sobie, na naszej grze i na tym, co z sobą prezentujemy. Jestem przekonany o tym, że sobotni mecz będzie najlepszy w naszym wykonaniu.

Dla pana Euro 2012 jest również możliwością wypromowania się. Ostatnio w Werderze Brema - nie grał pan zbyt dużo. Czy myśli pan czasem o tym, co będzie później?

To prawda, że niezbyt często pojawiałem się na murawie w sezonie ligowym, ale czy było to sprawiedliwe, to już całkiem inne pytanie. Jestem jednak teraz tutaj, gram regularnie, koncentruję się na tym, jakie mam zadania i staram się je wypełniać najlepiej jak potrafię. Cieszę się z tego, że mogę grać w młodym, perspektywicznym zespole, który ma wielkie ambicje.

Czy gra przy otwartym dachu Stadionu Narodowego była łatwiejsza?

Zdecydowanie tak. Nie było tak duszno. W przerwie meczu z Grekami wycisnąłem z koszulki kilka litrów potu. We wtorek było znacznie lepiej. Nie czuło się tak bardzo gorąca i znacznie łatwiej mi się dzięki temu biegało, a w gardle nie drapało.