Jestem człowiekiem, który jest związany z narodem i patriotyzm jest głęboko zapisany w moim sercu. Niestety, dzisiaj mam problem - nie będą mógł usiąść i oglądać meczu - ale będę robił to dyskretnie z ukrycia. Powód jest jeden - mamy dzisiaj doktorat honoris causa kardynała sekretarza stanu Bertone. Niestety, wypadło to w czasie meczu. W każdym razie na pewno wszyscy będą się interesować wynikiem. Ktoś będzie czuwał nad tym.

Już od kilku dni ludzie modlą się również w intencji wygranej Polaków. Co prawda, nie ma specjalnej modlitwy na taką okoliczność, ale dzisiaj na Mszy Świętej były intencje również w sprawie wygranej.

Pytają mnie, kto wygra. Odpowiadam zawsze krótko - POLSKA.

Z sentymentem wspominam czasy watykańskie. Wtedy z Janem Pawłem II interesowałem się zwłaszcza dwiema drużynami - Roma i Lazio. Muszę powiedzieć, że była grupa znakomitych - od strony moralnej - piłkarzy. Oni tworzyli taką grupę charytatywną, modlitewną. Część swoich dochodów przekazywali na cele charytatywne. Bardzo fajni ludzie. Jan Paweł II też na pewno oglądałby mecze i kibicował Polakom. Przecież on mi kiedyś opowiadał, że pierwszy kontakt z piłką miał wtedy, gdy jego starszy brat postawił go za bramką. Ktoś huknął i Karol dostał piłką w głowę. Zapamiętał to na całe życie. Taka pierwsza piłkarska świadomość w jego życiu.

Pamiętajmy, że dobry sport jednoczy. Myślę, że sport ma coś w sobie i właśnie zjednoczy ludzi, grupy społeczne czy narodowe. Myślę, że i te rozgrywki i te starania naszej drużyny, żeby wygrać, też zjednoczą. Chcielibyśmy, żeby jak najdłużej Polacy byli w tych rozgrywkach. Aż do końca. Wierzę, że stać na nas na finał w Kijowie. Chętnie bym tam pojechał, ale mam tylko jedno pytanie: Czy dadzą mi bilet?