"Po meczu w naszej szatni więcej było smutku niż radości. To porażka, straciliśmy przecież bramkę w ostatniej sekundzie, a to zawsze boli. Pamiętajmy jednak, że to trzecia drużyna świata" - powiedział Franciszek Smuda po spotkaniu Polska - Niemcy w Gdańsku.

Do historycznego zwycięstwa biało-czerwonym zabrakło kilkudziesięciu sekund.

Kiedy zmieniałem Pawłowskiego sędzia oznajmił, że zostało 16 sekund, które zmieniło się później w 1,5 minuty. Obraniak nie wystąpił, bo działacze niemieccy skonsultowali się ze swoimi prawnikami i powiedzieli arbitrowi, że po czerwonej kartce otrzymanej w spotkaniu z Meksykiem, Ludovic nie może grać. Też mamy swoich prawników, ale nie chcieliśmy się o to kłócić i dlatego tuż przed pierwszym gwizdkiem zmieniliśmy go - skomentował Smuda.

Szkoleniowiec pozytywnie ocenił debiut Perquisa. Na początku, podobnie jak wszyscy, grał trochę nerwowo, ale później spisywał się lepiej. Widać, że ten chłopak wie, o co chodzi w futbolu. Do Polski Damien przyjechał z kontuzją i na zgrupowaniu tylko lekko ją podleczył; pomimo tego, że nie był do końca zdrowy, bardzo chciał zadebiutować w potyczce z Niemcami - powiedział szkoleniowiec.

Trzy znakomite okazje podczas meczu zmarnował Sławomir Peszko. Sławek potrafi sam mecz wygrać, ale również sporo zepsuć. Na szczęście nie popełnia już głupich fauli i jeśli będzie regularnie grał w Koeln, jeszcze się rozwinie. Uważam też, że karnego dla Niemców nie powinno być, bo Głowacki nie faulował rywala. Chciałbym też podkreślić fantastyczny stadion, jeden z najpiękniejszych w Europie oraz świetny doping kibiców. To dobry prognostyk przed Euro 2012 - podsumował trener biało-czerwonych.