"To moje bilety trafiły na aukcję w internecie"- przyznaje w rozmowie z reporterem RMF FM były wiceminister zdrowia. Andrzej Włodarczyk twierdzi, że nie miał o tym pojęcia.

Bilety, które zdobyłem dałem przyjacielowi - mówi były wiceminister. W internecie, wejściówki z rządowej puli były oferowane po znacznie wyższej cenie. Np. na czwartkowy półfinał Niemcy - Włochy - bilet kosztujący 600 złotych - można było kupić za 1200 dolarów.

Były urzędnik Ministerstwa Zdrowia podkreśla, że kupił bilety dla wieloletniego przyjaciela, który mieszka w Stanach Zjednoczonych, bo ten chciał iść na mecze z rodziną. W sumie Włodarczyk zdobył dla niego 8 rządowych biletów na 4 mecze. Teraz zażądał od przyjaciela oświadczenia na piśmie, że wiedział, że biletów nie można dalej odsprzedawać. Gdybym wiedział to oczywiście w życiu nie zgodziłbym się na coś takiego. Nigdy nie załatwiałbym tych biletów. Jestem zszokowany, zbulwersowany, zrobił mi ogromne świństwo - podkreśla były wiceminister zdrowia.

Włodarczyk dodaje, że już kupując bilety z puli resortu, od razu podał dane przyjaciela, który zamiast niego skorzysta z wejściówek. BIlety są nie na moje imię i nazwisko. Od początku osoby, którym te bilety zamawiałem były informowane, że to nie jest dla mnie. Od razu podałem dane mojego przyjaciela - tłumaczy.

Te informacje potwierdza Ministerstwo Sportu, które rozdzielało wejściówki. Resort zna już dane handlującego rządowymi biletami. Teraz zastanawia się, czy mężczyznę można pociągnąć do odpowiedzialności.

Szybki i duży zysk? (Nielegalny) handel biletami na Euro

Na nielegalnym handlu biletami można zarobić nawet 300 procent. Żadna inwestycja nie daje takiego zysku. Nawet okolicznościowe piłkarskie monety na mistrzostwa Europy w piłce nożnej, po które ostatnio ludzie stali w kolejkach, dały tylko "marne" 30-40 procent.

Oficjalnie najtańszy bilet na czwartkowy mecz kosztował 45 euro, a u handlarzy już 200 euro. Ale uwaga tylko za jeden bilet. Gdy kupujemy dwa miejsca obok siebie, to trzeba płacić już po 250 euro - mówił jeden z warszawskich handlarzy sprzed Stadionu Narodowego. Twierdził, że nie zejdzie z ceny, bo do Warszawy przyjechało bardzo dużo zagranicznych kibiców.

2 tysiące biletów w rządowej puli

W sumie było około 2 tysięcy rządowych biletów; wejściówki trafiły do kilkunastu ministerstw, kancelarii i agencji rządowych. Bilety z puli rządowej rozdzielało Ministerstwo Sportu.

Urzędnicy zapłacili za bilety z własnej kieszeni, można je było wylosować. W puli biletów z UEFA było pięć rodzajów: za 250 euro za mecz otwarcia, 120 za mecze grupowe, 150 za ćwierćfinał, 270 za półfinał i 600 za finał, który odbędzie się w Kijowie.