"Nic nie stoi na przeszkodzie, by wygrać z Czechami, ale w głowach nikt nie zwyciężył" - mówi Rafał Murawski przed sobotnim meczem z Czechami we Wrocławiu. To spotkanie zdecyduje, która z drużyn awansuje do ćwierćfinału Euro. "Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie i czujemy się pewni" - deklaruje pomocnik biało-czerwonych.

Po meczu z Rosją przeważały pozytywne opinie. Czy remis z takim przeciwnikiem dodał wam pewności siebie?

Dodał nam bardzo dużo wiary w siebie. Teraz jesteśmy pewniejsi umiejętności. Ten mecz pokazał, że możemy wygrać z teoretycznie silniejszymi przeciwnikami.

W sobotę czeka was najważniejsze spotkanie w waszych karierach?

Tak. Najciężej wyjść z grupy, bo później jest jeden mecz i może być różnie. Graliśmy w meczach towarzyskich, nie o stawkę. Na turnieju potrzeba wyrachowania i kalkulacji, a to dla nas nowa sytuacja.

Kibice twierdzą, że na pewno wygracie.

Nie jest to komfortowe słyszeć, że wygramy na pewno, wysoko i będzie fajnie. Zdajemy sobie sprawę z presji, ale próbujemy się odciąć, bo to nam nie pomaga. Trzeba spróbować zagrać najlepsze spotkanie, na jakie nas stać.

Nie za często wychodzicie z hotelu? Może przydałaby się większa koncentracja?

Każde wyjście z hotelu jest dla nas atrakcją. Jesteśmy razem od miesiąca, musimy od siebie odpocząć.

Czesi mają problemy z obroną. Uważasz, że w związku z tym wygracie wysoko?

Czesi grają naprawdę dobrą piłkę, z Rosją też nie zagrali źle. Po prostu za szybko się otworzyli i dali skontrować. Mają szybkich skrzydłowych, którzy mogą narobić dużo szumu. Nie ma sensu wygłaszanie takich opinii.

Nie uspokoiliście się za bardzo po meczu z Rosją? Nie wkradło się samozadowolenie? Wasz występ na Euro jest już oceniany pozytywnie. Są dwa remisy, a więc uniknęliśmy kompromitacji.

Jestem przekonany, że jak nie wyjdziemy z grupy, to będzie całkiem inaczej i opinie będą wyłącznie negatywne. Bylibyśmy naprawdę niemądrymi ludźmi, gdybyśmy mieli głowy zawieszone wysoko i byli pewni wygranej z Czechami. Musimy zrobić wszystko, żeby zwyciężyć.

Sytuacja jest trochę dziwna. Pakujecie walizki i jedziecie do Wrocławia, a tymczasem Czesi grają tam już trzeci mecz. Można powiedzieć, że grają u siebie?

To jest nasze miasto, nasz stadion i nasi kibice. Jedziemy do siebie. Zmiana miejsca i hotelu jest jak najbardziej wskazana.

Sztab psychologów chroni was przed negatywnym przyjęciem niewłaściwego rozwoju wydarzeń? Chroni, by nie nastąpiła wyrwa psychiczna po ewentualnej porażce?

Reakcja i tak będzie jedna. Nie przyjęlibyśmy porażki ze spokojem, jednak nie można tego zakładać. Trzeba myśleć pozytywnie i nie nastawiać się, co będzie po meczu.

Po meczu z Rosją Jakub Błaszczykowski powiedział, że stać was na wszystko. Sebastian Boenisch dodał, że najważniejszy mecz będzie w finale. To rzadka postawa u polskiego piłkarza. Macie przekonanie co do własnej wartości, że wygracie z Czechami, a potem niech się dzieje co chce?

Czujemy się pewni, jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zwyciężyć, ale w głowach nikt meczu nie wygrał. Nigdy nie gra się na remis, bo to może zgubić, więc Czesi pewnie też zagrają o zwycięstwo. To będzie ciężkie, twarde spotkanie i na takie się nastawiamy.