"Nie muszę się podawać do dymisji, bo miałem kontrakt do końca Euro 2012. Dlatego nie widzę powodu, żeby to robić. Byłem umówiony z prezesem PZPN. Wiem, co będzie" - powiedział trener reprezentacji Polski. Franciszek Smuda przyznał także, że drużyna musi przełknąć gorzką pigułkę. "Byliśmy za pewni tego, że uda nam się wygrać z Czechami, którzy rozegrali bardzo dobre spotkanie. Mieliśmy kilka sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. W konsekwencji przegraliśmy mecz" - skomentował.

Czy poda pan się honorowo do dymisji?

Jeżeli chodzi o dymisję, to nie muszę tego robić, bo miałem kontrakt do Euro 2012. Byłem umówiony z prezesem PZPN. Wiem, co mnie czeka.

Jak pan oceni ten czas pracy z kadrą?

Stworzyliśmy zespół przyszłościowy. Nie zostawiam po sobie spalonej ziemi. Rozegraliśmy kilka dobrych spotkań, ale Euro nie wyszło nam tak, jak każdy sobie wyobrażał. Ten zespół może jeszcze zrobić postępy. Za dwa miesiące rozpoczynają się eliminacje do mundialu. Moim zdaniem ta grupa zawodników ma szansę na awans.

Dlaczego znów zagraliście słabiej w drugiej połowie?

Można ten mecz porównać ze spotkaniem z Grecją. Pierwszą połowę zagraliśmy dobrze, a po przerwie dalej chcieliśmy atakować Czechów. Jednak co innego mówić w szatni, a co innego realizować to na boisku.

Znów czekaliśmy na zmiany, a Mierzejewski, który dobrze wszedł w mecz z Rosją, pojawił się na boisku jako drugi.

Każdy chciałby zmiany robić. Raz mówicie, że za wcześnie, raz za późno. Jak robiłem pierwszą zmianę, to zawodnik miał czas, żeby pomóc zespołowi. Ciągle słyszałem od dziennikarzy - Grosicki, Grosicki, Grosicki. Sami powiedzcie, czy pomógł.

Dlaczego jako pierwszy zszedł Eugen Polanski?

Eugen zszedł, bo miał na koncie żółtą kartkę oraz dużo strat. To samo dotyczy Rafała Murawskiego. Trzech defensywnych pomocników w meczu z Rosją robiło dużo dobrego w ataku, a w spotkaniu z Czechami za mało było celnych podań.

A co się panu spodobało w grze pana podopiecznych?

Podobała mi się pierwsza połowa, to zaangażowanie. Jednak po przerwie graliśmy zachowawczo, baliśmy się stracić bramkę i zawsze w takich sytuacjach się je traci. Czesi rozegrali bardzo dobre spotkanie w drugiej połowie. Zagrali pressingiem lepiej niż my. Liczyliśmy na kontry, jednak Czesi byli dobrze ustawieni i nam je skutecznie uniemożliwiali.