"Spodziewaliśmy się naprawdę ciężkiego meczu, bo Rosjanie są klasową drużyną. Jednak w drugiej połowie zagraliśmy lepiej od nich. Szkoda, że w pierwszej połowie straciliśmy bramkę po strzale głową najniższego zawodnika. Wiemy, że Alan Dzagojew ma wielki talent, ale nie możemy w ten sposób tracić goli" - powiedział po spotkania z Rosją Dariusz Dudka.

Taktyka z trzema defensywnymi pomocnikami sprawdziła się?

Dariusz Dudka: Owszem, zdała egzamin, bo Rosjanie nie mieli za wiele miejsca w środku pola i nie mogli grać prostopadłych podań, które tak lubią. Może zagrali dwa razy w ten sposób, ale większość takich akcji udało nam się powstrzymać.

Pan skupił się tylko na defensywie. Tak miał pan grać?

Takie miałem polecenie od trenera, żebym asekurował obrońców i w ogóle nie brał udziału w akcjach ofensywnych.

Fizycznie wyglądaliście lepiej niż w meczu z Grecją.

Czuliśmy się bardzo dobrze. Jednak po pierwszym meczu również nikt nie narzekał na ból w nogach, czy brak sił. Bardziej chodziło o płuca, które się zatykały, ale to była wina zamkniętego dachu.

Przed wami mecz z Czechami.

Dla nas to będzie finał. Musimy wygrać ten mecz bez patrzenia na cokolwiek.

Dawno w ostatnim meczu fazy grupowej nie graliśmy o awans.

Byłem już na dwóch turniejach i po tych drugich meczach mogliśmy praktycznie jechać do domu. Teraz to jest zupełnie inna sprawa. Gramy u siebie i mamy wspaniałą publiczność, która nas niesie.