Grupowi rywale Polaków na Euro - Grecy, z którymi zagramy w meczu otwarcia turnieju - mają sporo kłopotów. W ostatnim sparingu przed mistrzostwami zagrali przeciętnie, a tamtejsza federacja zmaga się z kłopotami finansowymi największych krajowych drużyn.

Grecja w ostatnim sparingu przed Euro pokonała Armenię 1:0. Wynik mało okazały - tym bardziej, że nasi rywale nie wykorzystali dwóch rzutów karnych. Podopieczni Fernando Santosa od początku spotkania konsekwentnie stawiali na atak i stwarzali sobie sporo dobrych sytuacji. Czegoś takiego nie powinniśmy się jednak spodziewać za tydzień na Stadionie Narodowym. Grecy zapewne pozwolą nam grać, a sami nastawią się na kontry.

Jedyną bramkę w meczu z Armenią w austriackim Kufstein zdobył jeszcze przed przerwą obrońca Schalke Gelsenkirchen Kyriakos Papadopoulos. Kolejne bramki powinny paść po przerwie. W 70. minucie w polu karnym sfaulowany został Giorgios Samaras - postanowił sam wykonać "jedenastkę", ale jego strzał obronił Bierezowski. Pod koniec meczu golkipera Armenii próbował jeszcze pokonać z rzutu karnego Kostas Katsouranis, ale również nie dał sobie rady.

Kryzys mocno daje się we znaki greckiej piłce

Grecka Federacja Piłkarska ma teraz ręce pełne roboty - nie tylko z powodu Euro. Winny jest oczywiście kryzys ekonomiczny. Z udziału w Lidze Europejskiej wykluczono AEK Ateny, a pięć kolejnych klubów - Aris Saloniki, Panionios, PAS Giannina, Kerkyrę oraz OFI Kreta - ukarano zakazem dokonywania transferów piłkarzy powyżej 22. roku życia. Wszystko z powodu zadłużenia.

To czarna strona w annałach AEK. Nasze długi sięgają 35 milionów euro, z czego 23 miliony jesteśmy winni państwu. Poprosiliśmy o pomoc naszych kibiców. Kluczowe dla drużyny będzie najbliższych 15 dni - przyznał prezes wicemistrza kraju Andreas Dimitrelos.