Jest tylko jeden, i podobnie jak wszystkie inne - nie gwarantuje sukcesu. W odróżnieniu jednak od metod dotychczas stosowanych - może okazać się skuteczny. Bo, że sposoby dotychczas stosowane się nie sprawdzają, widać gołym okiem.

Piłka nożna nie jest moim hobby. Od blisko tygodnia jednak cała Polska rozpacza nad stanem tej dyscypliny sportu i niemal cała wskazuje na konieczność zmiany prezesa PZPN. Odkrycie akurat teraz, że niegdyś znakomity piłkarz, a dziś starszy pan o wyglądzie kogoś, kto sypia w ubraniu, nie spełnia swojej roli, nie robi dobrego wrażenia. To nie Grzegorz Lato biegał za piłką w rozgrywkach Euro, to nie on kierował drużyną. Zostawmy to jednak.

Trzeba zreformować polską piłkę? Proszę bardzo! Wprowadzaniem kuratora do związku nie dało się tego załatwić już kilka razy. Gaworzenie o kolejnej próbie jest bez sensu. Trzeba sprawę potraktować znacznie szerzej i zlikwidować monopol związków sportowych.

Dokładnie tak, monopol. Według ustawy o sporcie, (art. 13) związki sportowe mają zagwarantowaną przez państwo wyłączność na organizowanie rozgrywek krajowych, ustalanie przepisów w swoich dyscyplinach i powoływanie reprezentacji w rozgrywkach międzynarodowych. Nie można w Polsce uprawiać sportu poza związkiem sportowym, jeśli tylko chodzi o dyscyplinę, w której państwo zarejestrowało taki związek. Nie można przeprowadzić rozgrywek o Puchar Polski, wystawić reprezentacji, ani grać według reguł innych, niż ustali związek. Dba o to państwo, prawnie gwarantujące związkom wyłączność. To samo państwo, które majaczy dziś o kuratorach. To samo, które związkom sportowym jako jedynym organizacjom w kraju pozwala handlować koszulkami z zastrzeżonym dla innych (nawet organizacji polonijnych) godłem narodowym. To samo, które nie jest zadowolone z osiągnięć polskiego sportu.

Dlaczego związki sportowe w Polsce mają wyłączność na sport? Same sobie ją przyznały? Nie, nadało im ją państwo, które wcale nie sprawuje nad nimi nadzoru, jak niektórzy sądzą i jak samo twierdzi. Państwo chroni prawnie interesy tych związków!

Warto to wiedzieć.

To jakiś chichot złośliwego trolla, że organizacje sportowe, z natury związane ze szlachetną konkurencją - opierają swoje działanie wyłącznie na pełnym, gwarantowanym przez prawo i zaciekle bronionym monopolu.

Gdyby państwo sprawowało nad nimi nadzór - zapewne nie byłoby już PZPN w obecnym kształcie. Państwa jednak nie stać na rozwiązanie, wychodzące poza próby nieudolnego, bo jak dotąd nieskutecznego gmerania w jednym związku. Na demonopolizację. Dopuszczenie do istnienia innych związków sportowych w tej samej dyscyplinie sportu.

Tłumaczenie, czemu tego nie zrobiło - też jest dość kuriozalne: Bo innych związków nie uznają zagraniczne federacje federacji, UEFA, FIFA czy inne jeszcze literki. Skąd to wiadomo? Bo tak mówią. Ale czy tak byłoby w istocie - nie wiemy. Może międzynarodowa federacja przestałaby związek inny niż PZPN? Niepogrążony w korupcji, niezłożony z tzw. Leśnych Dziadków, którym my zawdzięczamy jedynie kolejne frustracje od lat?

Bo wykluczą nasze kluby i reprezentację z rozgrywek. So what? - pytam. Dziś nasza reprezentacja wyklucza się skutecznie sama. Do Euro trafiliśmy nie ze względu na wysoki poziom drużyny, ale dlatego, że jesteśmy jego gospodarzami. W etapie grupowym Polska zajęła ostatnie miejsce w grupie i odpadła. Czy było takim honorem uczestniczenie w tym? Jaką wartością jest dla polskiej piłki organizowane przez PZPN notoryczne i od dziesiątków już lat wleczenie się w ogonie Europy i świata?

Znawcy przekonują mnie, że zorganizowanie konkurencyjnej wobec istniejących związków struktury jest nierealne, bo "sport to biznes", a równoległa do PZPN organizacja nie zdobędzie dla swoich działań sponsorów.

Odpowiedź pierwsza - tego nie wiemy. Może są na świecie firmy, gotowe włożyć pieniądze w coś, co nie kompromituje się od lat?

Odpowiedź druga - co mnie to obchodzi? Jeśli istnieją ludzie, którzy od lat zapewniają, że zależy im na czystych regułach i odrodzeniu polskiego sportu (nie zaliczam się do nich zbyt natarczywie, tylko podpowiadam sposób) - niechże się sprawdzą i pokażą, co potrafią! Nie gadaniem, a budowaniem tego, o czym mówią.

Odpowiedź trzecia - chyba najistotniejsza; jeśli sport to biznes, to dlaczego opiera się na monopolu? Przyznanej przez państwo wyłączności na rozgrywki, reguły, reprezentację? Biznes prowadzony w warunkach monopolu to nie biznes, to mafia. Wszyscy to wiemy.

Uzdrawianie sportu przez kuratorów, bez istotnej zmiany prawa i likwidowania monopolu tych, z których nie jest zadowolone nawet utrzymujące ten monopol państwo, to działanie pozorne. Daje gwarancję, że się nie powiedzie, bo tak właśnie działało zakłamane państwo dotychczas.

Zniesienie monopolu związków sportowych stwarza choć możliwość, że będzie inaczej. Dopiero po sprawdzeniu tego sposobu będzie można orzec, że zrobiliśmy wszystko, żeby naprawić sytuację w polskim sporcie.

Stosując dziś sprawdzone i nieskuteczne półśrodki - powiedzieć tak nie możemy.

Zasługujemy najwyżej na taki, kpiarski shapes Zbyszka Hołdysa: