Ciemnoskóry czeski obrońca Theodor Gebre Selassie przyznał, że słyszał skierowane w swoją stronę rasistowskie okrzyki kibiców podczas piątkowego meczu piłkarskich mistrzostw Europy z Rosją (1:4). Dodał jednak, że nie chce robić z tego powodu skandalu.

Zobacz również:

To nie było nic szczególnego, doświadczyłem znacznie bardziej przykrych sytuacji - skomentował rasistowskie okrzyki Rosjan Theodor Gebre Selassie. Dodał, że jest gotów zapomnieć o incydencie. Nie widzę powodu, żeby o tym dyskutować, tym bardziej na łamach mediów. Nie zamierzam składać oficjalnej skargi na zachowanie rosyjskich kibiców - przyznał.

Rasistowskie zachowania pod lupą UEFA

UEFA zapowiedziała przed mistrzostwami Europy, że zamierza wdrożyć na czas turnieju politykę "zero tolerancji dla dyskryminacji". W tym celu poprosiła organizację Futbol Przeciwko Rasizmowi w Europie (FARE) o przysyłanie na każdy mecz dwóch obserwatorów, którzy mają szukać banerów prezentujących rasistowskie treści i zdawać relacje z zachowania kibiców na stadionach.

To właśnie jeden z takich wysłanników FARE doniósł o obraźliwych słowach skierowanych w stronę czeskiego piłkarza Slovana Liberec. Przedstawiciel reprezentacji Czech Jaroslav Kolar poinformował, że nie zamierza interweniować w tej sprawie. Nie został też poinformowany przez UEFA, że wszczęto jakiekolwiek postępowanie.

W ubiegłym roku władze Czeskiej Federacji Piłkarskiej badały zajście z meczu drużyny mistrza kraju ze Spartą Praga, podczas którego Gebre Selassie padł ofiarą rasistowskich okrzyków drużyny ze stolicy. Wówczas 25-letni obrońca powiedział, że nie ma wątpliwości, że hasła skierowane były przeciwko niemu, ale nie opowiedział się też za ukaraniem drużyny rywali.

UEFA została także poinformowana przez holenderską federację o incydencie rasistowskim, który miał miejsce w czasie otwartego treningu reprezentacji tego kraju w ubiegłą środę w Krakowie. Organizacja zaznaczyła jednak, że Holendrzy nie złożyli oficjalnej skargi i postępowanie w tej sprawie nie zostanie wszczęte. Odpowiednia procedura dyscyplinarna ma zostać uruchomiona w przypadku powtórzenia się podobnych wydarzeń, a te ze środy określiła mianem "odosobnionego incydentu".