Coraz cieplej robi się w Warszawie i innych miastach-gospodarzach Euro 2012. I widać to nie tylko na termometrach.

Wszędzie widać tylko gorączkę Euro - ale to dobrze, bo takiego sportowego święta, tym bardziej, że bliskiego sercu: piłkarskiego, jeszcze nie mieliśmy i prędko mieć nie będziemy. Mistrzostwa są widoczne wszędzie i muszę przyznać: Warszawa robi wrażenie. Dekoracje, strefa kibica, biało-czerwone chorągiewki na samochodach - nastrój jest fantastyczny. Przyznają to wszystkie media, ale też paru ważnych ludzi potwierdziło mi to w bezpośredniej rozmowie.

A i kilka znaczących spotkań miałem ostatnio w natłoku wszystkich wydarzeń. Do najważniejszych muszę zaliczyć kolejno: otwarcie turniejowego Centrum Nadawczego w Warszawie, skąd emitowany będzie sygnał na cały świat - wziął w nim udział Michel Platini - oraz miłą niespodziankę, czyli wizytę premiera Donalda Tuska u naszych piłkarzy. A cały miniony dzień trwała generalna próba ceremonii otwarcia, która z uwagi na niepewną pogodę i możliwość burz decyzją UEFA odbędzie się przy zamkniętym dachu Narodowego "Koszyka". Może to i lepiej, bo nie będę musiał zakładać kapelusza…