W czasie przygotowań do Euro 2012 przeważała opinia, że nie zdążymy z budową autostrad, remontem lotnisk i dworców, a nawet oddaniem do użytku stadionów. Wiele osób uwierzyło natomiast w to, że na turniej będzie gotowa piłkarska reprezentacja. Okazało się, że jest zupełnie inaczej. Organizacyjny egzamin zdajemy, piłkarski oblaliśmy.

Trener Anglików Roy Hodgson jest o rok starszy od Franciszka Smudy. Selekcjonerem został tuż przed Euro, kiedy drużynę osierocił Fabio Capello. Szybko podjął kontrowersyjną, ale odważną decyzję - nie wziął na turniej doświadczonego Rio Ferdinanda, który był skłócony z Johnem Terrym.

W pierwszym meczu z Francją na środku obrony zagrał więc Joleon Lescott, który zdobył bramkę na wagę remisu. W wyjściowym składzie znalazł się także 19-letni debiutant Alex Oxlade-Chamberlain. Nie zachwycił, ale też się nie skompromitował.

W meczu ze Szwecją, kiedy Anglicy przegrywali 1:2 Hodgson natychmiast wprowadził młodego Theo Walcotta, który uratował zwycięstwo. Smuda przy stanie 0:1 z Czechami postawił na Pawła Brożka...

Odwaga, podejmowanie ryzyka, umiejętność szybkiego reagowania, a nawet zaskakiwania, a także zdolność przystosowania się do nowej sytuacji - to wszystko, czego zabrakło Smudzie na samych mistrzostwach i jeszcze przed nimi. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego w kadrze znalazł się Brożek, a zabrakło w niej miejsca dla najlepszego piłkarza sezonu w ekstraklasie Arkadiusza Piecha. Odkrycie sezonu - Rafał Wolski - co prawda znalazł się w kadrze, ale na Euro nie zagrał. Zamiast piłkarza nieszablonowego, szerzej nieznanego, który mógł wnieść do drużyny trochę młodzieńczego entuzjazmu, selekcjoner żonglował defensywnymi pomocnikami. Stawiał zasieki przed rywalami, którzy - wydawałoby się - są do pokonania.

Wielu powtarza, że takie turnieje kreują nowych bohaterów. Gdyby nie pech Wojciecha Szczęsnego i fart Przemysława Tytonia (poparty naturalnie umiejętnościami), Polacy na Euro nie mieliby żadnego bohatera. Obroniony karny Tytonia w meczu z Grecją, ładna bramka Lewandowskiego i potężna bomba Błaszczykowskiego w meczu z Rosją - to wszystko, co warto z występu Polaków zapamiętać. A i tak żaden z tych wyczynów nie dał nam choćby jednego zwycięstwa.

Przed meczem z Czechami Zbigniew Boniek powiedział, że takie mecze wygrywa się serduchem, wątrobą i kibicami. Okazuje się jednak, że potrzeba też trochę umiejętności, pomysłu na grę, łamania schematów, dobrych podpowiedzi, odważnych zmian. Tego wszystkiego zabrakło.