NASZE TYPY MUZYCZNE

Kolędy i pastorałki trochę inaczej

W Boże Narodzenie zafundujmy sobie fascynującą podróż muzyczną. Magii powinny im dodać nuty płynące z projektu świątecznego "A Christmas Cornucopia" Annie Lennox. Płyta ta towarzyszy mi od premiery, przed dwoma laty. To okazja do spotkania się z kolędami i pastorałkami z innego kręgu kulturowego. Za niektórymi utworami tęsknię bardzo, ale w ciągu roku nie odtwarzam. Zostawiam sobie tę przyjemność na Gwiazdkę.

Cóż to za święta bez Sinatry?

Są takie ponadczasowe wykonania świątecznych piosenek, do których wraca się z uczuciem wyjątkowej nostalgii. Już miałam polecić na święta coś Red Hot Chili Peppers, ale ich słucham ciągle. A jest płyta, po którą sięgam tylko raz w roku. To "A Jolly Christmas from Frank Sinatra". Piosenki są znane, często wykonywane, ale taki magiczny i niepowtarzalny głos ma tylko on. No to "Have Yourself A Merry Little Christmas". Radosnych Świąt!

Zacznij od Lutosławskiego

W ten wyjątkowy czas w roku warto wrócić do klasyki. Zapewnia o tym Bogdan Zalewski. Bożonarodzeniowym tłem muzycznym - uwaga, akcent polski!- mogłyby być  przepiękne utwory z płyty "Dwadzieście kolęd" Witolda Lutosławskiego. Ciekawe, czy miałbym jeszcze ... te dreszcze.

Minouge w nowych aranżacjach

Jednak by wprowadzić się w świąteczny klimat, niekoniecznie potrzebujemy kolęd i pastorałek. Możemy też sięgnąć na przykład po... płytę Kylie Monogue. Marcin Jędrych przyznaje, że w tym roku w czasie Bożego Narodzenia ma ochotę słuchać tylko jednej płyty tej australijskiej piosenkarki: "The Abbey Road Session". Nie przypuszczałem, że Kylie jest zdolna do zrobienia takiego albumu - jej znane przeboje, zostały zaaranżowane na nowo z udziałem orkiestry symfonicznej. Jest to po prostu najbardziej dostojna, elegancka wersja współczesnej muzyki, zrealizowana w miejscu, które jest ikoną muzycznego świata. Delikatne nuty instrumentów smyczkowych, dętych oraz fortepianu budują taki nastój, że do osiągnięcia świątecznego klimatu chyba niewiele już potrzeba.

Na zaostrzenie apetytu

A może by tak w święta nadrobić muzyczne zaległości albo wrócić do dźwięków, które już znamy? Krzysztof Berenda zachęca, by sięgnąć po płytę Guns N' Roses - “Appetite for Destruction". W tym roku ta płyta obchodziła swoje 25 urodziny, ale w żaden sposób się nie zestarzała. Debiutancki album jednego z najlepszych (dla wielu 20, 30, 40 i 50-latków) zespołu rockowego. Dziś AxlRose głosu już nie ma, warto więc posłuchać jak to było gdy go miał. Każdy kolejny kawałek to przebój idealny do samochodu (u mnie cały czas tam leży). Solówki Slasha nie do podrobienia. Oryginalny zbiór takich perełek gitarowego grania jak "Welcome to the Jungle", "Sweet Child O' Mine", "Paradise City" i "Nightrain".

Klasyka, ale rocka

Święta to czas tradycji, wybierając więc muzyczny repertuar na te dni warto więc sięgnąć po klasykę, ale klasykę... rockową - zachęca Bartosz Styrna z RMF24. Zanim więc doczekamy się kolejnej - zapowiadanej już nieśmiało! -  płyty Pearl Jam, polecam pierwszy krążek tej formacji - "Ten". Słuchając jednak grunge’owego głosu pokolenia lat 90. zapomnijcie raczej o świątecznym wyciszeniu.

Choć panowie dziś wyglądają już nieco inaczej niż dwie dekady temu, warto przypomnieć sobie ten oficjalny klip do "Even Flow":

Kryształowy głos prosto z Islandii

Spokojniejsze brzmienia znajdziecie na krążku polecanym przez Maje Dutkiewicz. To płyta Jónsiego  - "Go",  czyli debiutancki album studyjny islandzkiego wokalisty SigurRós. Kryształowy głos z Islandii. Usłyszałam Jonsiego podczas Sacrum Profanum w Krakowie. I to jest miłość na całe życie.