Po napadzie na łódzkie biuro PiS coraz więcej posłów zaczyna obawiać się o swoje bezpieczeństwo. W rozmowach z reporterami RMF FM podkreślają, że wzywanie policji do interesantów to nie rzadkość. Odpowiedzialnością za zabójstwo posła PiS-u szef tej partii Jarosław Kaczyński obarcza rząd. On sam był chroniony przez BOR nawet wtedy, gdy przestał już być premierem.

To na prośbę samego Jarosława Kaczyńskiego w kilka miesięcy po tym, gdy przestał być premierem i stracił prawo do ochrony, przydzielono mu funkcjonariuszy BOR. Kaczyński mówił wtedy, że dostaje anonimowe pogróżki, nie bez znaczenia było też to, że był bratem bliźniakiem urzędującego prezydenta.

Zobacz również:

  • Zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa usłyszał 62-latek, który we wtorek przed południem zastrzelił pracownika biura poselskiego PiS w Łodzi i ciężko ranił nożem drugiego. Podczas prokuratorskiego przesłuchania Ryszard C. przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu dożywocie. więcej

Tę nadzwyczajną - bo nie mającą związku z pełnioną funkcją - ochronę, prezes PiS miał do marca 2009. Wtedy ogłoszono, że ustały przesłanki do tego, by był nadal strzeżony. Politycy PiS protestowali, mówili że to małostkowe, w ponad rok później - podczas kampanii prezydenckiej Kaczyński znów był chroniony przez BOR. W lipcu ochronę odebrano, ale prezes PiS pojawiając się publicznie był cały czas strzeżony - najpewniej przez ochroniarzy wynajętych przez partię.

"Kazałem zamknąć kratę"

Niektórzy posłowie przerażeni łódzką tragedią na własną rękę wprowadzają we własnych biurach dodatkowe środki bezpieczeństwa. Pierwsze, co zrobiłem, to przedzwoniłem do mojego biura i powiedziałem "proszę zamknąć kratę, otworzyć drzwi, zamknąć kratę i ewentualnie patrzeć, kto chce dostać się do biura poselskiego". To zrobiłem. Powiem szczerze - ja też otrzymuje listy z pogróżkami - to Eugeniusz Kłopotek.

Wszyscy zgodnie mówią o pogróżkach i o częstych wizytach osób zdesperowanych, które nie mają gdzie szukać pomocy. Wyczerpały już wszystkie możliwości, czasami pojawia się więc agresja. Ja osobiście raz wzywałem policję na dyżur poselski - mówi Robert Węgrzyn z PO. Jest jednak przeciwnikiem dodatkowej ochrony w biurach.

Podobnie z resztą jak większość parlamentarzystów. Nie może dojść do takiej sytuacji, że posłowie będą mieli jakieś bramki, nie będą mogli się kontaktować z ludźmi, bo dojdziemy do sytuacji zupełnie kuriozalne. Poseł po to jest, żeby się spotkać z ludźmi - mówi Andrzej Dera z PiS-u. Podkreśla, że jedynym zabezpieczeniem jest złagodzenie języka. W tym wtóruje mu Platforma. Wszyscy zgodnie apelują: mniej agresji.

Szczeciński PiS chce ochrony swoich biur

Szef szczecińskiego PiS Leszek Dobrzyński wystąpił do komendanta zachodniopomorskiej policji z prośbą o zapewnienie ochrony pracownikom biur Prawa i Sprawiedliwości w regionie. Obawia się, że ataki na biura PiS w kraju mogą się powtórzyć. Nikt teraz nie zna skali zagrożenia, ale wiadomo, że atak ten był wynikiem kampanii nienawiści. Jak się znalazł jeden szaleniec, mogą pojawić się kolejni - powiedział Dobrzyński. Dodał, że woli na zimne dmuchać i zrobić wszystko, by nie jeździć w przyszłości do rodzin kolegów z kondolencjami.

Zobacz również:

  • To wydarzenie nie miało charakteru przypadkowego. To jest wynik wielkiej kampanii nienawiści. "Moherowe berety" Donalda Tuska, to był jej początek. Potem było "dorzynanie watahy" i "bydło". Odpowiedzialność za to ponosi rząd - powiedział Jarosław Kaczyński. W ataku na biuro PiS w Łodzi zginął Marek Rosiak, asystent eurodeputowanego Janusza Wojciechowskiego. Został postrzelony. Drugi mężczyzna, szef biura poselskiego, zaatakowany nożem, walczy o życie. więcej

Nie określił, jakiej ochrony od policji oczekuje. Zdaję sobie sprawę, że nie można przed każdym biurem postawić policjanta, ale może komendant np. zwiększy częstotliwość policyjnych patroli w rejonach naszych biur w Szczecinie, Kołobrzegu i Świnoujściu. Decyzję o sposobie ochrony zostawiam komendantowi - powiedział.

Nie ma przesłanek, nie ma ochrony

Rzecznik KGP Mariusz Sokołowski powiedział, że obecnie nie ma żadnych sygnałów, które wskazywałyby, że istnieje jakiekolwiek zagrożenie dla biur poselskich PiS-u czy innej partii oraz pracujących tam osób. Na razie nie będą więc chronione przez policjantów. To, co zdarzyło się w Łodzi, ma charakter incydentalny. Wydaje się, że sprawca przygotowywał się do ataku na to konkretne miejsce - dodał rzecznik.

Zapewnił też, że kwestia ochrony będzie rozważana, jeśli pojawiają się jakiekolwiek informacje, że takie zagrożenie rzeczywiście istnieje. Od lat jest tak, że biura poselskie są miejscami, na które policjanci zwracają szczególną uwagę podczas swojej codziennej pracy - dodał Sokołowski.

Konrad Piasecki, Agnieszka Burzyńska